browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

2013 – 3 – Rumunia – Satu Mare, Baia Mare

Posted by on 21 września 2013

 

Część 3      

 Rumunia – Satu mare , Baia Mare -Maramuresz

 

SONY DSC

 2013 satu mare

Mijając kolejne wsie i miasteczka bez pośpiechu dojechaliśmy granicy. Tutaj szybko , paszport , pytanie „z polski” ? tak –  „do widenia”  i koniec.  Z rzadka ktoś poprosi o otwarcie bagażnika ale nie na tej granicy. Zresztą od lat na wszystkich jesteśmy bardzo miło traktowani.

Jeszcze tylko winietka i ruszamy do Satu Mare.

Od razu widać , że jestesmy w Rumunii, co krok architektoniczne popisy.

SONY DSC

Satu Mare znamy z poprzedniej podróży ( 2011 ) . Tak naprawdę to niewiele tu do zwiedzania .

 SONY DSC  

Tak naprawdę to niewiele tu do zwiedzania . Kilka ładnych kościołów i cerkwi .

 

SONY DSC

Duża współczesna bazylika

SONY DSC

SONY DSC

Ładne dwa kościółki przy cmentarzach.

SONY DSC

 Samo miasteczko zwyczajne . Jest coś na kształt dużego rynku z parkiem po środku i fontanną . Otoczone wszystko ładnymi odnowionymi kolorowymi kamieniczkami z wyróżniającym się hotelem.

 

 

rynek !!!!!

 

W bocznych uliczkach  mnóstwo wspaniałych , secesyjnych ale bardzo zniszczonych kamieniczek. Kiedyś po odnowieniu ich ,będzie tu pięknie ale na razie bida i zaniedbanie.

SONY DSC

Tragedia. To pewnie wspomnienie z czasów geniusza Karpat. Niepowtażalny styl.

SONY DSC

Jeszcze tylko wizyta w piekarni

SONY DSC

witaminki  …       i opuszczamy Satu Mare.

SONY DSC

  Teraz do Baia Mare znaną nam dobrze drogą , którą tuż za miastem przecina linia kolejowa. Najbardziej rzucają się w oczy słupy z instalacją elektryczną , czegoś takiego gdzie indziej nie widziałem . Edison by tego nie wymyślił .

SONY DSC

Opisywałem je już w 2011 roku ale nadal maja się doskonale. Ciekawe jak ci monterzy się w tym łapią ??? , że o jakimkolwiek BHP nie wspomnę .

 

SONY DSC

I tak przez całe miasteczka i wioski.

SONY DSC

Rumuńskie klimaty 🙂

SONY DSC

Po kilkudziesięciu minutach wjeżdżamy do Baia Mare . Poprzednim razem zupełnie je zignorowaliśmy .

  Tym razem postanowiliśmy mu się przyjrzeć . Już z daleka widać było wieżę i sporo znaków do róznych muzeów. 

SONY DSC

Po chwili trafiliśmy na wielki rynek .

Zaparkowaliśmy Toykę pod błekitnym ratuszem i ruszyliśmy na obchód

 SONY DSC

 

 Dookoła rynku piękne odnowione kamienice . Wszędzie masa ludzi , ale nie przechodniów tylko klientów kilku a może nawet kilkanastu restauracji , miło spędzajacych w nich popołudnie. 

SONY DSC

 najpierw jednak oddalamy się od niego i lecimy do …….  wieży ,

SONY DSC

  żeby zobaczyć ją i całe miasto z góry.  

SONY DSC

 

 

Pech !  Okazało się niestety, że jest w remoncie, ale z zewnątrz można ją oglądać .

SONY DSC

   Obok duża cerkiew. Robię jej kilka fotek i wracamy na rynek.

SONY DSC 

Jeszcze jeden rzut oka na wieżę. Nie jest mocno zniszczona , w ścianie wieży piękna kamienna rozeta,

SONY DSC

 W rynku sporo obszernych ogródków ze stolikami . Przed jednym z nich właśnie  rozkłada się kapela , oj będzie sie działo.

SONY DSC

 Odkrywamy mały akwedukt  (?) .

SONY DSC 

Idąc wzdłuż niego dochodzimy do fontanny . W niej jakieś kamienne postacie .

SONY DSC

Teraz mały spacerek dookoła rynku, wszystko tu czyściutkie i kolorowe.

SONY DSC

  Spacerujemy dookoła rynku. Kamieniczki zdobione posągami i innymi ozdobami ,  

 

 Mijamy ładne przejścia .

SONY DSC

  

 SONY DSC

Eleganckie tablice z nazwami ulic .

SONY DSC

Rzeźby , zdobienia .             Ładnie tutaj. 

SONY DSC 

 

 

 

 

 

 

SONY DSC

Rumuni to bardzo wesoły naród , lubią się bawić . W ogródkach i restauracjach , komplet. Całe rodziny , mamy z dziećmi , jedni na kawę,  inni na wino i kolację . Iwonka stwierdza , że maja rozrywkowa duszę – że tacy artyści 🙂

SONY DSC

W zasadzie moglibyśmy tu zostać na noc i się trochę zabawić, ale mając w planie atrakcyjniejsze miejsca decydujemy się jeszcze za widoku jechać dalej.

Zresztą pierwszy nocleg planowałem koło Suceavy , a to jeszcze bardzo daleko. Samochód stoi jak stał , na szczęście nietknięty . Trochę się obawiałem . W środku komputer , kamera , masa cennych gratów i cały nasz dobytek. Z ulgą odpalam i próbujemy wyjechać z miasta.

 Najpierw trafiamy na fajna basztę , nie mam się gdzie zatrzymać ale i tak można ja tylko zobaczyć z zewnątrz, więc objeżdżam ją z dwóch stron i jedziemy dalej.

SONY DSC

  Kręcimy się trochę bez celu gdyż mapka w Iphonie pozbawiona połączenia z Internetem zupełnie się nie sprawdza , mimo iż pokazuje zarys ulic. Po pewnym czasie próbujemy się kogoś zapytać o drogę na wschód. Widzę trzech panów mocno spalonych słońcem ,  siedzących pod parasolem na chodniku tuż przy jezdni i pijących piwo , Pub jakiś czy coś takiego. Iwonka próbuje nawiązać rozmowę ale niewiele rozumiemy z tego rumuńsko –włoskiego. Śmieję się , że to też artyści tylko bez kasy .

 Po dziesięciu minutach wyjeżdżamy z miasta . Wzdłuż drogi śmieszne słupy trakcji elektrycznej , ciekawe , że w każdym kraju są inne.

SONY DSC

 Teraz na wariata muszę zdążyć do monastyru Prislop na przełęczy. Byliśmy tam dwa lata temu , ale o zmierzchu , w zasadzie już po ciemku  i musieliśmy go odpuścić. Zakładałem , że tym razem dojedziemy do niego przed zmierzchem ale po nieplanowanych Tokajskich Pivnicach , kąpielach w basenie i spacerach w Baia Mare wiedziałem już , że to nie realne.

 Trudno , z żalem odłożymy go na później , na kolejny raz , nie wiadomo kiedy. Tak czy siak muszę obok niego przejechać . Martwi mnie jazda leśnymi górskimi serpentynami, na znacznej wysokości znowu po  ciemaku. Poprzednim razem właśnie na tej fatalnej  koło w maździ  po prostu wybuchło po wjechaniu w jedna z dziur. Minęło dwa lata więc może coś połatali. 

 Wiedząc , że czas już nie gra roli skierowaliśmy się w stronę małego miasteczka Cavnic . Tam podobno znajdują się drewniane bliźniacze wieże mające aż 72 m wysokości . Jeszcze w miarę widno , więc może się uda. Wstępny plan jest taki : generalnie cały czas mamy jechać do Suceavy i tam przespać ( pal licho ten Prislop ). Dalej odpuszczony dwa lata temu ważny monastyr Putna i dalej do Kamieńca Podolskiego na Ukrainę. Mieliśmy taki mikro opis kilku miejsc ,  które są po drodze przez Maramuresz , Bukovinę do Mołdawii i później przez cała Rumunię, w tym  Sinaję , Constancę do Bułgarii . Tak naprawdę to było to tylko kilka miejsc, do każdego po dwa zdania i zdjęcie . W tym roku nie mieliśmy przed wyjazdem czasu na nic. Żadnego planu . Żadnych informacji . Po drodze jeszcze się spieraliśmy , że jedziemy tak w ciemno , że to bez sensu. Mało tego.  Jechaliśmy dokładnie ta samą trasa co w 2011 roku, więc większość ważniejszych ciekawostek mieliśmy zaliczoną. Upierałem się jednak , że wszystko jest ok , że Rumunia ma tyle zupełnie nieznanych miejsc do zaoferowania, że na pewno będzie fajnie. Nie mam pojęcia skąd Iwonka wytrzasnęła te wieże ale gdy dojechaliśmy w tamte okolice było już ciemno . Pokręciliśmy się trochę po okolicy nie znajdując niczego.

Trudno , co robić ? Klamka zapadła , jedziemy do Suceavy. Jadę powolutku wąska asfaltówką , kątem oka widzę mały brązowy znak i coś na nim napisane , jakiś postument czy coś  w tym rodzaju . Nie zwracam na to uwagi , nie będę po nocy oglądał pomników miejscowych bohaterów lub innych poświęconych bohaterskiej rumuńskiej armii walczącej w czasie wojny raz po jednej raz po drugiej stronie. Miga mi jeszcze jakiś niebieski znak – Plopis….i ….Iwonka krzyczy ,” czekaj to chyba to” !!! zawracam . Lustrujemy obydwa znaki i wjeżdżam w polną drogę . Najpierw wąsko , chwilę później mostek ale chyba wytrzyma. Ciemno jak w ….  droga z półtora metra szerokości , dobrze , że chociaż w miarę twarda.

SONY DSC

  Trawa po bokach , przeciskam się przez jakieś krzaki ale się nie poddaję . W końcu to dla nas nic nowego . Martwię się trochę o Toykę, bo niska strasznie i ciągle o coś przycieram ale to samo jest w mieście przy progach itp. Teraz dopiero doceniam Maździę. Nigdy nas nie zawiodła, nawet w dzikich ostępach a to przecież zwykły samochód. Raz w górę , raz w dół , 200 , 300 metrów , ciasno się robi i kręto . Ciekawe jak zawrócę gdy droga skończy się nagle w strumieniu albo w jakimś błocie? Jak wycofam po ciemku taki szmat drogi. Odważnie jadę dalej , mijamy jakieś stogi , pięknie ale co z tego ?  co dalej ?

IMG_3484

 Nie jest źle , przy światłach ciągnika , prawie po ciemaku jacyś goście układają siano w stogi , to już coś , jacyś ludzie.  Jadę dalej . No i stało się , drogi koniec , niby jest jakaś drewniana furtka ale to koniec , dalej nie jadę . Gapię się w ciemność i wydaje mi się , że widzę jakiś wielki cień. Może to i to ale ciemno strasznie , wracamy . Dojeżdżam do tych stogów i rzucam okiem w stronę widzianego wcześniej cienia. No jednak coś jest . Wielki ciemny kształt z ledwo widoczną , chyba wieżą. Nie ma co się po ciemku w niebo gapić , odjeżdżamy. Powolutku wracamy na drogę . Szkoda , mogło być fajnie. Ruszamy w stronę głównej drogi. Przejeżdżamy przez małą wioskę i dosłownie kilkaset metrów dalej kolejny postument na znaku. Nie ma co , próbujemy. Wszystko powtarza się od początku. Wjazd w jakiś pięćdziesięcioletni  asfalcik , po 50 m zaczyna się stuletni . Mijamy pojedyncze zabudowania , znowu pole , krzaki  i kamienista droga przez mękę . Wreszcie dojeżdżamy do drewnianej bramy.

IMG_3486

 Na niej jacyś święci . To chyba tu. Znowu gapię się jak sroka w gnat , ciemno  ……  . Powoli oczy się przyzwyczaiły i na tle czarnego nieba zobaczyłem równie czarny zarys  budowli . No nie , noc , trzeba jechać dalej , a tu takie rzeczy. Wyjeżdżamy z powrotem na drogę . W zasadzie wolałbym tu przenocować ale niby gdzie . W samochodzie , może  w stogach , ale tam pewnie jakiś miejscowy dziugnąłby nas  takimi rumuńskimi drewnianymi widłami. Nie sądzę żeby Iwonce się chciało . Pytam nieśmiało , „a może tu przeczekamy i z rana zobaczymy te wieże i jeszcze Prislop, wreszcie w dzień”. Odpowiada , że też o tym myślała ale była pewna , że będę cisnął żeby jechać dalej. No to co , nocka w kucki w samochodzie.

    Kawałek dalej znak , Pension …. Agroturystyka  . No dobra myślę ale pewnie będzie zamknięty . To się nie uda , nie na takim zadupiu i nie o tej porze . Polna drogą przez jakieś sady. Podjeżdżamy , na sporym tarasie świeci małe swiatełko.  Przed domem kilka motocykli . No nie wytrzymam , siedzą sobie goście i piwko w najlepsze popijają. Wyszedł do nas właściciel i niestety …… tylko rumuński i niemiecki ale jakoś poszło .

Dogadaliśmy się na stówkę ( 1 lei =1 zł) . Pan zaprowadził nas do pokoju. Byłem bardzo zaskoczony .

Ładny , dosyć duży pokój , podwójne łóżko, łazienka , telewizor , Wi Fi. Na tym samym piętrze taras  , wielka wspólna bardzo dobrze wyposażona kuchnia , z lodówką i wszystkimi potrzebnymi urządzeniami . W niej wielki telewizor, długi stół i dwanaście krzeseł . Pić , śpiewać i mecz oglądać , dla mnie bomba. Spotkałem jeszcze bardzo miłą gospodynię, która zapytała o śniadanie, odpowiedziałem , czemu nie ? W pokoju gorąco trochę , skoczyłem więc po nasz wyjazdowy wentylator , od razu się poprawiło. Wykąpaliśmy się . Iwonka lulu , ja zaś z butlą słowackiego tokaju na taras .

IMG_3490

   Panowie na motorach okazali się Austriakami . Wymieniliśmy kilka kurtuazyjnych zdań , zapytałem ich o drogę, ale chyba jechali na żywioł bo nie mieli o niczym w okolicy bladego pojęcia.  Sprawdziłem w internecie kilka rzeczy dotyczących trasy i ciekawych miejsc po drodze . Dokończyłem tokaj ,  ostatkiem sił, już półprzytomny zgrałem jeszcze zdjęcia z aparatu do komputera  i ………. padłem.

 CD część 4  –  Maramuresz , Bukovina.

Comments are closed.