Część 15
Metsovo
Jest tu jeszcze kilka błędów do poprawienia ale ogólnie opis jest ok 🙂
Jak już zacząłem w poprzedniej części nie jedziemy wzdłuż wybrzeża na Iguemenitsę tylko wracamy do głównej drogi i od razu do autostrady . Wyjechaliśmy na główna drogę . Góry po bokach a po środku wielka równa przestrzeń . Po środku jezioro pełne jakiegoś zielicha. Jeziorko przykryte takim zielonym kożuszkiem . To hiacynty wodne. W Polsce taka jedna sztuka w ogrodniczym sklepie kosztuje 3 dychy.
Okazuje się , że te podmokłe tereny to rezerwat przyrody Thesprotians Callidice chroniony programem NATURA. Nazwa pochodzi od starożytnej królowej Thesprotians Callidice.
To rezerwat ptaków wędrownych. Żyją w nim też bobry i inne rzadkie wodne zwierzęta .
Sam już nie wiem dlaczego zjechałem z tej drogi . Dałem w prawo wiedząć , że jest jeszcze jedna prowadząca do Paramythi , kolejnego wjazdu na autostradę .
Cały czas szukam jakiegoś centrum ogrodniczego .
Jedna wioska , za nią kolejna , niby niczego tu nie ma ale widzimy co kawałek małe sklepy z zielskiem . No , chyba o to michodziło. Pytam w pierwszym , nic. w kolejnych nic .niestety nikt nie wie co to za krzaczor . I znowu fart …. źle pojechałem, niby bez znaczenia, drugą drogą, dołożę jakieś pięć km ale wyląduję później w tym samym miejscu. Jadę więc dalej, obok drogi, kolejny sklep z zielichem, krzaków sporo ale takich mocno pospolitych. Zatrzymuję się . Pytam gościa o te czerwone wiechy z Pargi. Wyciąga atlas . Prawie taki sam jak mój w domu. Nawet pewnie wydany przez te same wydawnictwo . Tylko bogatszy o miejscowe zielicho. O dziwo znajduje je ale twierdzi , ze nie ma. Trudno . Łazimy po tych jego włościach i tez nic. Atakuję go twspominając o pachnacym krzewie , wreszcie pokazuję zdjecie. Cud , że je zrobiłem. Gośc rzucił okiem , coś tam zamamrotałpod nosem i z uśmiechem zaprowadził nas między te wszystkie tuje i oliwki . Tam stało sobie coć podobnego do wierzby co nazwał a raczej napisał i na kartce – Nichtoluludo . Jeszcze nie wiemy, że nie ma o tym czymś żadnych informacji nigdzie, nawet w necie.Oczy mi się zaświeciły z emocji. Pytam ile . A on , że 12 € . Biore mówię . Jednak jest pewien problem . Krzaczor ma z 1,5 metra wysokości i wcale nie jest mały w obwodzie. Samochód zawalony pod sufit , granic przed nami kilka .Co robić.
Iwonka puka się wymownie w czoło ale biorę . Waham się jeszcze nad zakupem pięknego okazu ……… ale nie biorę ( kupię go jednak w przyszłym roku )
Zadowolony z siebie przejeżdżąm przez jakąś mała wioskę i tracę orientację . Gdzie ta droga. ? Zatrzymyjemy się przy dwóch greczynkach , uchylam okno i pytam o drogę . Okazuje się , że to matka z dorosłą córka . Pochylają sie nieznacznie w stronę samochodu i zgodnie wypowiadaja magiczne słowo – Nichtoluludo . No szok . My już niczego nie czuliśmy ale krzaczor robił swoje. Okazało sie później , że to tylko namiastka . Cała swoją moc dawał w …. nocy.
Powoli jadę szeroką doliną , wszędzie bujna roślinność , to bagna , utworzone po jakimś bardzo dawnym wylewie Acheronu , czyli mitycznej rzeki Styx. Mijamy kolejne wioski , w ogródkach a raczej na ich obrzeżach ogromne opuncje pełne kwiatów
i ich smacznych owoców.
Wspaniałe kwitnące wielkie yukki
W kolejnej wiosce ładny biały cmentarzyk z dużym kościółkiem
Wyłapuję jeszcze w dali małą białą kapliczkę
i wjeżdżamy do wielkiej kotliny między wielkimi górami . To Paramythia .
Dalej miasteczko Kefalovriso , za nim po lewej wjazd na „Via Egnatia ” a po prawej wielka góra z długą , kilkukilometrową kreską autostrady i to na podporach .
Taki bardzo długi zjazd / wjazd po zboczu góry.
Nagle miła niespodzianka , wjeżdząmy na stacje a tu o dziwo — GAZ !!! Aż nie mogłem uwierzyć .
Do Meteorów blisko, wydaje się, że zaraz tam będziemy. Do Yaniny autostradą, tam jeszcze raz trafiamy gaz . Extra . Tankujemy , po lodzie i jazda na autostradę . Teraz wg mapy jakieś 90 km. Góry przed nami ogromne . Maździa mozolnie pnie się pod górę . Wjazd nie wydaje się stromy za to bardzo długi. No ciekawe co będzie dalej. Wg mapy autostrada jest ale nie na całej długości . Na mapie widać jakieś przerywane linie jakby była w budowie i tak jest w rzeczywistości . Jednak do zjazdu na Metsovo idzie nam gładko . Co chwilę jakiś tunel i to nie jakieś pierdoły tylko takie po kilka kilometrów.
Dzięki temu śmigamy pod tymi górami , szybko , bezpiecznie i bez problemu . Dawniej podróż na drugą stronę Pindos i Metsova była wyzwaniem a zarazem wielką przygodą . Teraz nowoczesna i bezpieczna autostrada „Via Egnatia ”pozwala na błyskawiczne przeniesienie się na druga stronę gór.
Choć i dzisiaj trzeba uważać na niedźwiedzie czasami wchodzące na autostradę!. Dobre 🙂
wreszcie jest zjazd , nie jest jednak na wysokości Metsova tylko dużo wcześniej w wiosce Tampouria . Zjazd w Metsovie dopiero w budowie.
Autostarda leci dalej ale …. o tym po tym.
Tunele , tunele . W odkrytych miejscach znaki informujące o wysokości npm i ich długości .
Niezłe . Wygląda to tak . Tunel kilka kilometrów i przerwa kilkadziesiąt metrów , w niej jakieś dwa trzy znaki i dalej to samo. Długi tunel , przerwa kilkadziesiąt metrów , w niej zaznaczenie zjazdu na Metsowo np. za 2000 m , kolejny długi tunel i znowu to samo . Tym razem 1000 m. I znowu.
Jest wyjazd .
Po zjeździe na stara drogę mamy piękny widok na masyw Pindos i kotline w dole.
Teraz trzeba śmigać 20 km po ostrych górkach i serpentynach . Ze starej drogi widać autostradę
Serpentynami docieramy do wielkiej niecki między górami .
Wreszcie z góry chyba widać przyszły zjazd z autostrady , jesteśmy już prawie na miejscu. Pokręcone to wszystko niemiłosiernie.
dookoła potężne stoki masywu Pindos.
Jeszcze kawałek i widać w dole czerwone i szare dachy domów . To już Metsovo stolica Wołochów a ściślej Arumunów.
Wreszcie jednak mocno zakręceni zbliżamy się do celu. Droga kręcąc się mocno prowadziła w dół do miasteczka o szarych smutnych dachach .
Okazało się , że tak to wygląda tylko z daleka , z góry . Na miejscu jest zdecydowanie lepiej.
Minęliśmy pierwszy kościółek . Bidula taka za rachitycznym płotkiem za to z fajnym dzwonem. Jak na meksykańskich westernach.
== + ==
Ładna zabudowa, wszystko na wzgórzach, powiedziałbym, że to Zakopane tylko , na zboczach . Ładnie to wygląda ale chodzenie po nim to pewnie koszmar. W tle , wielki masyw Pindos .
Co prawda Meteory najważniejsze ale poświecimy miasteczku trochę czasu .
Metsowo – stolica arumunów , największy w Grecji ośrodek mniejszości arumuńskiej , no właśnie . Już wyjaśniam o co chodzi.
Arumuni to romańskojęzyczne grupy etniczne zamieszkujące Bałkany. W Polsce znani są jako Wołosi ale to nie jest pojęcie precyzyjne . Wołosi to szersze pojecie , Arumuni są tylko ich częścią .
Jest ich tak między 100 a 250 tysięcy . To potomkowie Traków , Daków i innych bałkańskich ludów zromanizowanych po podboju ich ziem przez Rzymian.
W średniowieczu małe grupy opuściły Półwysep Bałkański i osiedliły na północ od Dunaju, m.in. również w Polsce .
W czasie wojen na przełomie 18 i 19 wieku byli mocno prześladowani . Przez Alego i Abdi Pashę ( powstanie Grivas ) o tym później .
Wtedy też ich elity przeniosły się i masowo osiedliły w miastach monarchii habsburskiej – w Budapeszcie, Belgradzie, Klużu a także na terenie Mołdawii i Siedmiogrodu gdzie byli główną siłą tzw. rumuńskiego odrodzenia narodowego.
Współcześnie rdzenni Arumuni mieszkają w rozproszeniu w górskich regionach południowej Macedonii, północnej Grecji i południowej Albanii, również w Bułgarii, Rumunii, Serbii, Słowenii itd. A Metsowo jest ich jakby to powiedzieć – stolicą.
W ciągu wieków ulegli częściowej asymilacji , szczególnie w Grecji, gdzie nie mają statusu mniejszości narodowej i oficjalnie nazywani są „Grekami romanofońskimi”, albo Vlachami.
Takim właśnie Vlachem był zbój nękający przez kilka lat mieszkańców Pargi. ( opis – Parga 2 )
Zwykle są prawosławni . Używają języka , a raczej dialektu wschodnioromańskimi (obecnie określanymi jako język arumuński). Ja bym powiedział po prostu rumuńsko- włosko – francuskiego i taki jest właśnie dzisiejszy rumuński . Wszystkiego po trochu . Wystarczy znać trochę jeden z nich i jakoś się dogadamy.
Zreszta z przyczyn czysto praktycznych mieszkańcy są dwujęzyczni . Mówią po grecku i wołosku , to bardzo stary język ( po rzymianach ), ale bez własnej formy pisemnej.
Dawniej utrzymywali się z pasterstwa polegającego na sezonowym przeganianiu stad z pastwisk letnich czyli górskich na zimowe , w doliny. Mimo to mieszkali zwykle w stałych osadach trudniąc się drobnym rolnictwem i sprzedażą skór.
W Europie ten rodzaj pasterstwa ( tzw. transhumancji ) praktycznie zaniknął kilkadziesiąt lat temu. Górskie wioski wyludniły się w wyniku masowej migracji młodych ludzi do miast.
Część ludności jednakże pozostała i jest wierna tradycji , do dziś część starszych mieszkańców nosi tradycyjne stroje.
Do utrzymania takiej postawy przyczynili się znacznie tutejsi bogaci metsovianie , starający się utrzymać naturalny klimat tego miejsca. Ale o tym w dalszej części.
===== + =====
Po kolejnym zakręcie zauważyliśmy stojącą na zakręcie chałupę , Stała sobie na urwisku a przy drodze na murku siedział sobie taki najprawdziwszy , jakiego można tylko spotkać miejscowy gospodarz. Zatrzymaliśmy się . Jegomość w czarnym swetrze i czerwono białej apaszce siedział sobie na tym murku trzymając laskę i uśmiechał się do nas. Był fantastyczny , taki prawdziwy , wręcz niesamowity.
Gość słabo słyszy ale na słowo Polonia jak wszyscy Grecy reaguje uśmiechem . Zresztą zła opinia o Polakach dotyczy głównie anglosasów i innych którzy zwykle łupili a nie byli łupieni ( kolonie ) do których teraz jeździmy za chlebem. Pan na widok blondynki zdecydowanie się ożywia . Dziadunio pamięta pewnie jeszcze czasy międzywojenne .
Iwonka próbowała zagadać ale jakoś nie poszło . Mimo to staruszek był bardzo przyjazny i zdecydowanie podobała mu się rzadka w tych okolicach blondynka .
Pozwolił nam nawet na wspólna fotografię .
Ja o Metsovie niewiele wiedziałem , za to Iwonka miała wszystko obcykane. Zawsze nam się tak z początku wydaje , jednak na miejscu okazuje się , że jest cała masa ciekawostek o których nie mamy pojęcia a po powrocie zwykle wychodzi na to , że trzeba będzie pojechać tam jeszcze raz poświęcając regionowi więcej czasu. Tak się mówi ale w ten sposób , żeby zobaczyć wszystko trzeba by w każde miejsce jechać przynajmniej na tydzień.
Wjeżdżając do miasteczka pokazały się pierwsze domy na podmurówkach z szarego kamienia , z mnóstwem drewnianych ozdobnych elementów.
Po chwili był to już ciąg wspaniałych góralskich domów pełnych balkonów i balkoników , kwiatów i…sklepików.
Świetnie wyglądały też wszystkie poprzeczne uliczki. Większość stroma , prowadząca do … nikąd.
W pewnym momencie w dolinie ukazały się dachy domów , to już było właściwe Metsovo , wspaniałe miasteczko na wysokości 1160 metrów w sercu Epiru , rozłożone na zboczach ogromnego masywu Pindos.
Jest kilka opinii dotyczących pochodzenia jego nazwy.
Niektórzy twierdzą, że ma słowiańskie pochodzenie (Mets + ovo = niedźwiedź + wieś) inni sądzą, że pochodzi od greckiego ( Meso-Vouni = połowie – góry, skrócony do Mesovo i stąd Metsovo) ze względu na położenie, jak przejście przez góry w centrum regionu. Ale jak widać na zdjęciu bliżej mu do tego niedźwiedzia .
Małymi uliczkami docieramy na coś w rodzaju rynku . Dookoła mnóstwo sklepików , małych hotelików i restauracyjek .
Miasteczko ma tradycyjną drewniano-kamienną góralską zabudowę . Mam na myśli oczywiście górali greckich nie tych z pod Nowego Targu : ). Domy piętrowe , często nawet dwupiętrowe , pensjonaty i hotele całe z kamienia i drewna , ułożone jeden nad drugim. Wszędzie drewniane dodatki , balkony , balustrady , daszki , wykusze. Ten sam tradycyjny styl ( na szczęście ) muszą zachowywać także wszystkie nowo wznoszone domy .
Na części małych domków dachy przykryte naturalną , kamienną dachówką . To już gdzieś było , w Bułgarii.
Sam rynek , nic specjalnego , fajna zabudowa , sporo samochodów
i straganów z pamiątkami ale te to raczej typowe badziewie.
Mnóstwo drewna i dywanów ale to podobno Albańskie podróbki .
Jest też galeria sztuki Tositsa ale na razie idziemy w inna stronę . Bank na banku.
Świetne te dachy z szarego , omszałego kamienia
W okolicy rynku natomiast usytuowana jest galeria sztuki. Obecnie finansowana przez dzieci jednego z miejscowych filantropów Evangelosa Averof fa . W niej obrazy i rzeźby słynnych greckich artystów.
Zaglądamy do środka . Pokazano tu wnętrze domu zamożnej lokalnej rodziny .
Najbardziej rzuca się w oczy mnogość dywanów i wszelkiego rodzaju chodników.
Tu na pietrze mieszkał Awerof , jeden z tych któremu miasteczko zawdzięcza swój wygląd i dobrobyt.
Kilka kroków dalej pomnik Metsowian pomordowanych przez Niemców.
Schodzimy niżej , domki bardzo ładne , z miejscowego kamienia
uliczki wąziutkie , czyściutkie podwóreczka . ładnie
Część nich wyjątkowo wąska prowadząca do …nikąd, to tylko dojścia do posesji.
Sporo kwiatów w skrzynkach i donicach .
Schodzi się ekstra . Uliczki wybrukowane w taki sposób , że co kawałek jest niewielki próg, taki mały poprzeczny schodek .
Jeździć się po tym nie da ale łatwiej się chodzi , szczególnie zimą .
Ciekawe te dachy.
Uliczki wiją się kaskadami w dół . różnica poziomów spora , Widać to choćby po dzwonnicy kościoła poniżej . Z początku na naszej wysokości , a jednak sporo niżej , extra sprawa. Rzadko ogląda się dzwonnicę lub wieżę od góry. No i te zegary !
Na razie idzie się fajnie ale już sobie wyobrażam powrót.
Jesteśmy na dole , doszliśmy do asfaltu. Oczywiście poza starymi , wąskimi uliczkami , w dół miasteczka prowadzi wąska asfaltówka ciągnąca się od głównej drogi aż na sam dół doliny i dalej do okolicznych wiosek . Jakoś ci mieszkańcy muszą dojeżdżać do swoich domów. Stromo tu i miejsca mało . Parkują jak „ dzicy ” 🙂 na specjalnie pobudowanych platformach pod którymi często jest inny dom , droga , urwisko albo stroma skała. Wykorzystany każdy centymetr.
Chałupy na dole zupełnie zwyczajne ale czyste i zadbane . Przy całym zachwycie okolicą trafiły się też takie . Na pewno maja swoje lata .
Idąc trochę po równym dochodzimy do kamiennej alejki prowadzącej stromo jeszcze niżej do dolinki . To dojście do tego klasztoru z widzianą wcześniej dzwonnicą. To Agios Nicolaos ( jak mogło być inaczej ) 17 wieczny klasztor z bizantyjskimi freskami i ręcznie zdobionym ikonostasem.
Pomimo widocznej dzwonnicy i klasztoru nie podejmujemy wyzwania. Po kolejnych kilkudziesięciu metrach trafiamy za to na kamienną ścieżkę ostro prowadzą pod górę ale na razie idziemy dalej . W dole widać malutki kościółek . To Panagia 🙂 Nie ma mowy , nie schodzę . Kościół jak kościół . Wracamy do kamiennej ścieżki
Patrząc na domy widoczne z dołu perspektywa powrotu pieszo wydaje niemożliwa , na samą myśl robi nam się słabo.
Co jednak robić ? Pakujemy się na ścieżkę , by po kilkunastu metrach wspinaczki odpocząć cieniu dużych drzew.
Po chwili ruszamy. Forma niezła , nawet sobie zdjęcia robimy. Po drodze kilka wąskich uliczek i małych posiadłości. Studnie , skwerki, mniejsze i większe ogródki. Pośród tego wszechobecnego kamienia dużo zieleni i kwiatów.
Ciekawa sprawa , materiał do budowy domów to surowe kamienie albo gotowe płyty z naturalnych zasobów , nawet nie specjalnie obrabiane , wystarczy tylko pociąć to na równe kawałki i już mamy materiał do budowy solidnego domu. Wystarczy popatrzeć na zabudowę i odkryte fragmenty miejscowych skał.
Teraz ostro w górę , padnę wkrótce, przynajmniej tak mi się z początku wydaje . Ostro posuwam do góry między kamiennymi domami .
Jednak moc jest ze mną i po chwili jestem na górze , czekam przez chwilę na wspinającą się Iwonkę .
Wylądowaliśmy dokładnie przy szkole założonej kiedyś przez rodzinę Awerof-Tositsa . Kawałek dalej
Muzeum Achrondiko Tositsa – muzeum wnętrz i przedmiotów użytkowych . Cała wystawa wspaniałych wyrobów z drewna i tkanin . Gmach ten należał kiedyś do rodu Tositsa. Wśród eksponatów przedmioty nawet z IV i XV wieku.
Większość eksponatów, też ufundowana przez rodziny Awerof – Tossitsa z przeznaczeniem domu na ten cel włącznie.
Niektóre eksponaty pochodzą nawet z IV wieku n.e. Większość jednak z ostatnich 600 lat. Generalnie stare graty ale jest też ciekawa kolekcja broni , wszystko podarowane przez rodziny Awerof-Tositsa .
Metsovo miało wielki fart do swoich mieszkańców , pochodziło stąd kilka kilka sławnych w całej Grecji osób. Ich wkład w rozwój miasteczka w utrzymanie tutejszej kultury okazał się kluczowy i nie do przecenienia. Nie dosyć , że im się w życiu powiodło to jeszcze nie zapomnieli o rodzinnym miasteczku i wspomagali je przez całe lata finansowo . Szczególnie w trudnych chwilach , po zniszczeniach dokonanych przez Turków. Większość ważnych instytucji i budynków miasteczko zawdzięcza właśnie tym kilku osobom i ich rodzinom . O nich będzie na końcu tego rozdziału.
Jak się te rodziny połączyły nie mam pojęcia ale od pewnego momentu te dwa nazwiska występują już wspólnie . Jest jeszcze kilka nazwisk darczyńców ale też są bardzo ściśle z tymi powiązane.
Mimo , że w XIX wieku Metsowo nie wchodziło jeszcze w skład odrodzonego państwa greckiego , pochodzili stąd znani Grecy, tacy jak Nikolaos Sturnaris, Eleni Tositsa, Michail Tositsa, Jeorjos Awerof-Tositsas (grecki współorganizator pierwszych igrzysk olimpijskich) – ludzie, którzy rozsławili Metsowo w całej Grecji .
Z Metsova pochodzili też wybitni budowniczowie nowożytnych Aten , liczni majstrowie pracujący przy wznoszeniu nowej, wtedy, stolicy państwa. Cała masa doskonałych handlowców i rzemieślników , jubilerów znanych i pracujących w Niemczech, na Węgrzech, w Rosji i krajach basenu Morza Śródziemnego.
Stąd też pochodził Ewangelos Awerof-Tositsas – były minister obrony narodowej Grecji, który aresztował juntę czarnych pułkowników.
Wszystko to grecka arystokracja która składała się z bogatych przemysłowców i bankierów . Historię ich ciekawego życia , dokonań związków z Metsovem i Grecją opiszę na końcu tej części ( oczywiście dla zainteresowanych ) ale zapewniam , że to dosyć ciekawe .
Będzie tam o wielkiej czwórce filantropów , ogromnych fortunach . Podboju handlowego Europy czyli znanych sklepach w Wenecji, Neapolu, Trieście, Marsylii, Wiedniu, Moskwie, Odessie, Stambule, Salonikach, Serres i Aleksandrii w Egipcie. O darach , dotacjach , Stadionie Panatenskim i znanym pancerniku .
======= + =======
W odróżnieniu od innych górskich miejscowości Metsovo tętni życiem . W jakimś przewodniku przeczytałem , że nic tu nie ma , nic ciekawego ale zależy jak się na to spojrzy 😉
Nie zgadzam się z tą opinią , wg mnie jest całkowicie odwrotnie a historią tego miasteczka można obdzielić małe państewko .
====== ++ ======
Teraz trochę historii .
Jak już wspominałem miejsce to mimo iż niepozorne , wręcz zagubione pośród wielkich gór ma długą wręcz niewiarygodnie bogatą historię.
Ze względu na wyjątkowo strategiczne i ważne handlowo położenie jest jedną z najstarszych osad w regionie .
Początkowo Metsovo było małą osadą pasterzy ale od dawien dawna pełniło rolę ostatniego miejsca postoju ( ostatniej przystani ) przed przejściem przez góry Pindos. Dawało też pełną kontrolę nad wszelkim transportem przez masyw.
Najpierw była tu rzymska osada „Imperatori” chroniąca szlaki między Epirem, Tesalią a Macedonią.
Po zniszczeniu osady rzymskiej powstała nowa osada „Metsovo”.
Nazwa ta po raz pierwszy pojawia się w późnych czasach bizantyjskich około 1380 roku, gdzie jest wzmianka o opactwie Metsovo i jakimś Serbskim biskupie. Później długo nic .
Metsovo zawsze stanowiło uprzywilejowany region już tysiąc lat temu uzyskało szereg przywilejów, które przyczyniły się do jego przetrwania i niebywałego wręcz rozwoju mimo niełatwych czasów..
O historii kilku wieków niewiele wiadomo jednak sporo o przywilejach które nadawali osadzie kolejni władcy. I tak : Konstantyn Porphyrogennitus w 10 wieku, Andronika III w 14 wieku . Wszystko za pomoc w ochronie kluczowego przejścia przez góry tzw. przejścia Zygos.
W 1430 sułtan Murat II nadał kolejne przywileje mieszkańcom Metsowa, jako nagrodę za przychylność metsovian do ówczesnej władzy i przyjazne nastawienie metsovskich strażników z przejścia Zygos do wojsk tureckich , które szły do Joaniny. Zawierały one ulgi ekonomiczne, gwarancje swobód politycznych , niezależność administracyjną i kościelną .
Okresie 1650-1659 to czas kryzysu . W tym czasie mieszkańcy są gnębieni przez albańskie gangi , które łupią obszar , ściagają haracze itp.
Życie staje się nie do zniesienia i zmusza mieszkańców do migracji .
W 1659 roku Sultan Mehmet IV przedłużył nadane wcześniej przywileje .
Na ich podstawie Metsowo i okoliczne wioski : Malakasi, Milia, Anilio, Votonosi, Palia Koutsoufliani (Platanistos) i Derventista (Anthochori) tworzą federację . Niezależną , demokratyczną mini enklawę , w granicach Imperium Osmańskiego. Niebywałe !!!
Druga połowa 17 wieku to czas wielkiego napływu chrześcijan . W 1700 roku powstała grecka elitarna szkoła ( handlowa ) obsadzona przez czołowych nauczycieli i naukowców tamtych czasów.
W 1719 powstaje francuski , ogromny magazyn do gromadzenia i ochrony produktów zwierzęcych eksportowanych do Francji . Chodzi głownie o eksport kozich skór .
W 1735 miasteczko liczyło już 347 rodzin i 2500 mieszkańców. Przełom 18/19 wiek to czas otwierania wielkich dochodowych interesów przez kilka miejscowych rodzin , o tym na końcu .
Przywileje przyniosły ogromne korzyści , szczególnie ulga podatkowa dotycząca dystrybucji owiec . Szacuje się , że dzięki niej w 1753 roku w tej niewielkiej dolinie( Metsovo, Anilio Votonosi, Malakassi Koutsoufliani i Milia żyło 30.000 kóz i owiec i ponad 2000 sztuk bydła .
Później nastały czasy znanego już nam Ali Pashy z Joaniny , który zniósł w 1795 roku nadane wcześniej Metsovianom przywileje. z wyjątkiem patriarchalnej Hexarchy że zachowanej do roku 1924 . Jego historia opisana jest w części ( Paxos i Antipaxos 2012 ) .
Później wybuchło powstanie metsovian tzw. ( powstanie Grivasa ) , które mimo początkowych sukcesów skończyło się fatalnie dla miasteczka i jego mieszkańców gdyż przy jego tłumieniu w 1854 roku zostało bardzo poważnie zniszczone przez tureckie wojska Abdi Pashy . Miasto zostało splądrowane i spalone , zniszczonych zostało prawie 500 domów i na miasteczko nałożony został ogromny haracz. Znaczna część ludności wyemigrowała ale dzięki bardzo poważnemu finansowemu wsparciu ze strony wspomnianych wcześniej rodzin miasteczko podniosło się z ogromu zniszczeń . Darczyńcy przekazali na odbudowę i rozwoju okolicy ogromne kwoty.
Decydującą rolę w rozwoju gospodarczym i kulturalnym Metsowo odegrał Baron Michail Tositsa i założona przez niego Fundacja wspierana przez pozostałych dobroczyńców . (Averoff, Stournara, Tossizza i innych).
Trudno w to uwierzyć ale pod koniec 19 wieku ( 1880-1890 ) roku to małe miasteczko liczyło wraz z Anilio po drugiej stronie doliny około 7.000 mieszkańców i miało 830 domów .
Do tego były wtedy w Metsovie :
cztery w piekarnie , siedem zajazdów , siedem rzeźni , jedenaście sklepów spożywczych . Było też greckie gimnazjum ,
dwie szkoły dla dziewcząt , dwa przedszkola – jedno dla dziewcząt drugie dla chłopców.
Prawda , że imponujące .
Metsovo zostało wyzwolone spod jarzma tureckiego w 1912 roku przez siły armii greckiej i wolontariuszy z Krety i Epiru.
Odzyskanie niepodległości jeszcze bardziej przyśpieszyło rozwój miasteczka.
W czasie II wojny światowej ( 41-44 ) Metsowo było stolicą marionetkowego państwa, ustanowionego na terenie gór przez siły Osi , znanego jako Księstwo Pindos.
Mało ? to dalej 🙂
Pomimo burzliwej historii tego rejonu ciekawostką jest to , że mieszkańcy Metsowa, w całej swojej historii, prawie zawsze żyli w stanie autonomii i to przez 10 wieków.
Po II wojnie – młodzież zaczęła emigrować do Aten , Melbourne i Nowego Yorku .Wiele greckich wiosek upadło , pozostali w nich tylko ludzie starsi .
Wtedy zadziałał Evangelos Averoff-Tossizza . Uważał , że Metsovo nie może stać się miastem duchów jak wiele innych. Przy pomocy fundacji barona w 1948 zadziałał i jako jej mentor rozkręcił winiarnię , tartak, dochodową produkcję serów ośrodki wczasowe , zimowe, rękodzieło itp.
Utrzymano lokalne tradycje i atrybuty okolicy . W niedługim czasie Metsovo stało się jednym z najsłynniejszych tradycyjnych osiedli w Grecji a cały rejon ponownie mocno się rozwinął .
Obecnie drewno jest najważniejszym dobrem okolicy a wraz z turystyką , obróbką srebra , przetwarzaniem wełny w tym produkcją wszelkiego rodzaju dywanów , obrusów , pościeli itp. to główne źródła dochodów miejscowej ludności .
Wszystko przy zastosowaniu tradycyjnych , starodawnych metod.
Powstanie Grivas
–
Gdy wybuchła wojna krymska pomiędzy Turcją a Rosją , wielu Greków uznało , że jest to świetna okazja przyłączenia ziem zamieszkałych przez rodaków , które nie znalazły się po ustanowieniu Niezależnego Królestwa Grecji w jego granicach .Wojna o niepodległość (1821-1829) była jeszcze świeżo w pamięci . Wszyscy pamiętali interwencję przyjaznej , prawosławnej Rosji , która pomogła w uzyskaniu niepodległości i tym razem też liczyli na pomoc .
Chociaż oficjalne państwo greckie, pod silną presją Brytyjczyków i Francuzów ( sojuszników Turcji w tej wojnie ), powstrzymało się od aktywnego wejścia na konflikt . Mimo to powstaniach wybuchły w Epirze , Tesaliii i na Krecie . Wspierały je oddziały niezależne od oficjalnego rządu Grecji .
W 1854 roku Spyridon Karaiskakis (porucznik w armii greckiej i syn bohatera wojny o niepodległość namówił mieszkańców Epiru do buntu przeciwko panowaniu tureckiemu i do przyłączenia prowincji do Królestwa . KIlku greckich oficerów zrezygnowała ze stanowisk w armii greckiej i przyłączyło się do buntu. Na czele jego stanął Theodoros Grivas . Początkowo chodziło o stolicę prowincji Artę i Prevezę , jednak Grivasovi i jego ludziom udało się opanować również inne wioski i miasteczka. Powstanie objęło większość górskich regionów Epiru i wiele miast szybko znalazło się pod pełną kontrolą powstańców . Zajęto też wiele miasteczek w okolicach Joaniny.
Na początku marca, udało się oddziałom Grivasa zająć Metsovo i rejony na północ od niego.
Jednocześnie wybuchło podobne powstanie w Tesalii.
Kłopoty zaczęły gdy Turcy otrzymali uzupełnienia .
27 marca 1854 po wielu atakach oddziałów osmańskich wspieranych przez albańskie nieregularne bojówki , Grivas musiał się wycofać. To przypieczętowało los miasteczka.
W rezultacie Metsovo zostało zdobyte a duża część splądrowana i spalona . Niszczenie miasteczka trwało trzy dni , czas ten miejscowi nazywają „ Chaos Grivas ” Zniszczeniu uległo ponad czterysta domów. Metsovo prawie opustoszało a większość mieszkańców wyemigrowała do innych obszarów.
Dwa tygodnie później około 5000 tysięcy tureckich żołnierzy przy wsparciu ciężkiej artylerii brytyjskiej i francuskiej odbiło Artę i jej okolice . Z kolei Brytyjczycy i siły francuskie zablokowali port w Pireusie i wiele innych , którymi dostarczano uzbrojenie i amunicję dla powstańców. Wtedy Turcy zaatakowali rejony Joaniny . Ostatecznie 14.000 Turków z pomocą 1500 Albańczyków zadało powstańcom ciężkie straty i zmusiło ich do wycofania się za ówczesną granicę grecką i to był koniec powstania.
Zaczęły się represje ze strony Sułtana i albańskich bojówek , które ograbiły i spaliły wiele miast i wsi . Wszystko skończyło się wraz z końcem wojny krymskiej w 1856 roku.
Było to jedno z najważniejszych greckich powstań przeciwko imperium osmańskiemu w tym okresie. Mimo, że ruch ten był wspierany przez wybitne osobistości wojskowe i cywilne zabrakło chęci pomocy rządu greckiego , mocno naciskanego przez Fancuzów i Brytyjczyków , sojuszników Turcji w wojnie z Rosją.
Jest tu jeszcze też kilka ciekawych rzeczy do zobaczenia , co prawda nie odwiedzamy wszystkich bo Meteory najważniejsze ale jeszcze tu trochę pobędziemy .
Tuż obok rynku wejście do parku a jednocześnie na teren kościoła. Coś w rodzaju bramy , ganku ( ? ) a przed nim siedzący wierni , sami panowie , każdy o lasce.
Teren kościoła to park w cieniu ogromnych platanów .
W środku Kościół Agia Paraskevi z 15 wieku .
W środku ciemno . Freski , ikony , tkaniny i ozdobny ikonostas , jak to w prawosławnym kościele.
Od tyłu mała absyda
Budynki kościelne i wysoka wieża z zegarem
Obok niej wyjście na ulicę półokrągła kamienną bramą . Cały teren kościoła i parku można z zewnątrz spokojnie obejść w kilka chwil dookoła.
Na zielonej górce Pomnik Evangelosa Averoffa.
Nie wiem czy to jego ogrody ale zieleni tu sporo . Gdzie nie spojrzymy ogromne platany .
Plączemy się po starych uliczkach jedna z nich to Tositsa , druga oczywiście Averoff.
Prowadzi do jednej z największych atrakcji , czyli winiarni Katogi – Awerof gdzie można prześledzić cykl produkcji wina połączony z degustacją . Można zobaczyć podziemia z dziesiątkami dębowych beczek. Wytwarza się tu doskonałe białe i czerwone Metsoviańskie Katogi i średnio doskonałe różowe ale nie mieliśmy okazji tego sprawdzić . To bardzo to nowoczesny ośrodek z dobrym hotelem i muzeum winiarstwa.
W okolicach Metsova istniała długa tradycja w produkcji wina . Np. w 1732 roku wytwarzano tu bagatela ponad 500.000 butelek rocznie . Jednak po ciężkim wieku 19 tym winnice leżały odłogiem . Dopiero Averoff z wykorzystaniem fundacji odbudował marniejące winnice i założył tę winiarnię produkującą obecnie świetne metsoviańskie wina.
Słynne są też metsowskie kielbaski z dodatkiem czerwonego wina , miejscowe Salami i makaron trachanas i oczywiście miód.
Averoff wysłał też do Włoch kilku miejscowych mleczarzy ( ? ) aby nauczyli sie produkcji sera . Obecnie Metsovo słynie z ich wyrobu . Robi się tu wiele odmian a najbardziej znane to Metsovone , Metsovella , doskonałą fetę i trochę serów kozich. Jest też Graviera i Kefalograviera a także świetny jogurt i masło . Miejscowa fabryka pochłania prawie całą produkcję mleka w regionie a wyroby eksportuje się własnie do Włoch.
Wszystko to oczywiście dzięki temu Evangelisovi i fundacji.
Z ciekawych rzeczy w Metsowie jest też ultra – nowoczesne ale urządzone w starym , tradycyjnym domu Centrum Konferencyjne.Tak samo wygląda też winiarnia Katogi i jej hotel.
Jak na tak małą , górską osadę to atrakcji aż nadto. Kto jeszcze twierdzi , że nic tu nie ma.
Ale to jeszcze nie koniec.
To ulubiony kurort Greków
mogą tu łatwo znaleźć zakwaterowanie w wielu małych hotelach , często o lepszym standardzie niż w pobliskiej dużej Joaninie. Jak dodamy do tego doskonałą lokalną kuchnię , kilka świetnych miejscowych restauracji , tawern i barków w których zabawa często trwa do rana. To raj , żyć nie umierać , jednym słowem , zabawa , zabawa , zabawa.
To miejsce o jednym z najwyższych wskaźników dochodów kapitałowych w Europie , w miasteczku cztery banki, a rynek nieruchomości działa podobno tak mocno , że w mieście nie ma wolnych działek na sprzedaż .
Ciekawostką jest też fakt , że gdy Grecja wchodziła do Unii Europejskiej redaktor Herald Tribune był pod takim wrażeniem pracowitości Metsova i rozwoju tutejszej gospodarki , że pozwolił sobie na uwagę , że „”Grecja może nie być gotowa do Wspólnego Rynku, ale Metsovo z pewnością tak” . A to w końcu tylko większa wieś ( miasteczko ) w pobliżu granic z Albanią .
Wystarczy 🙂
Ruszamy , zatrzymuję się jeszcze na chwilę aby popatrzeć w dół doliny , na szczyty i okoliczne wioski . Mało kto wie , że Metsowo jest idealnym miejscem na relaks nie tylko latem. To jeden z ważniejszych zimowych kurortów i atrakcji górskich w Grecji. Może to głupio brzmi ale nam , ludom z północy wydaje się , że Grecja to tylko wyspy , błękitne może i plaże .
Metsoviańskie ośrodki narciarskie w Pindos – „Karakoli”, „Profitis Ilias” i „Zigos” gwarantują znakomite trasy do jazdy na nartach i snowboardzie.
W końcu to bardzo wysokie góry . Nad całą doliną góruje ogromna góra góra Smolikas 2637 m n.p.m. a bądź co bądź najgłębszy na świecie ( 1600 m x 400 m ) wąwóz Vikos- Aoos jest tuż , tuż ( opis Grecja – 2012 ).
Ośrodki powstały oczywiście dzięki kasie fundacji Tossitsa i staraniom jej mentora Evangelisa Aweroff 🙂 Zbudowano też bazę kilkunastu doskonałych hoteli zwykle zapełnionych na maxa. Zabawa trwa do końca marca gdyż tak długo utrzymuje tu się śnieg .
Dla szukających specjalnych wrażeń i skoku adrenaliny najbliższa okolica oferuje wspaniałe miejsca na górskie wspinaczki , spływy kajakowe , kolarstwo górskie . Dla desperatów rafting . Są też trasy off-road’ owe ale nie popieram niszczenia w ten sposób przyrody więc tylko taka mała wzmianka.
Poniżej dwie fajne zimowe fotki. Nie tak sobie wyobrażamy Grecję , czyż nie 🙂
Czas na Meteory.
Dookoła wysokie szczyty Pindos ,
droga pnie sie coraz wyżej , wspinamy się na przełęcz Katara . Z wysoka widać Metsovo i okoliczne wioski ukryte wśród buków i jodeł . W dole Amalio
pojedyncze wioski w dole
Plac budowy w głebi niedokończony tunel
=====================
Metsovo zostało gdzieś za nami , musimy być wysoko bo góry jakby mniejsze.
Teraz trochę o tych darczyńcach. Kim , byli , skad mieli kasę i czego dokonali dla rodzinnego miasteczka , jego okolicy i całej Grecji .
1
Z tych najważniejszych , pierwszy , nawet chronologicznie to Michael Tositsa . Urodził się w 1787 roku oczywiście w , Metsovie jako piewszy syn Constantinosa Tositsy. Naukę rozpoczął w Metsovie a kontynuował w Salonikach gdzie ojciec miał sklep z futrami. W nim nauczył się zawodu kuśnierza i w 1806 przejął schedę po ojcu. Ściągnął do firmy swoich trzech braci i siostrę Stamatię ( co później okaże się ważne , matkę – Nikolaosa Stournarisa ). Rodzinna firma , była znana jako „Filli Tossizza” prosperowała znakomicie. Wkrótce otwarto nowe oddziały : na Malcie , we Włoszech i w Egipcie . Tam właśnie w 1820 roku M. Tositsa przeniósł się na stałe i otworzył największy sklep handlowy w Egipcie nazwany – Tositsa Centrum Emporium. Nieźle brzmi.
Jego umiejętności w zarządzaniu zostały docenione przez wicekróla Egiptu, który zaproponował mu stanowisko administratora państwowych dóbr. Już wtedy państwo Egipskie a w zasadzie jego władca miał monopol na handel niemalże wszystkimi kluczowymi produktami tj. zbożem, cukrem, ryżem, kakao, szafranem, sezamem, grochem i fasolą figami, miodem i woskiem ale przede wszystkim bawełną .
Zaangażowanie w produkcję i pomnażanie zysków ze sprzedaży bawełny uczyniło go jednym z najbogatszych ludzi w Egipcie. Stał się przyjacielem wicekróla i w 1832 roku został ambasadorem Grecji w Aleksandrii.
Zbił wielką fortunę ale chętnie nią dzielił .
Wraz z bratankiem Nicalaosem Stournarisem, który był Dyrektorem Generalnym w TCE , założył w Aleksandrii szkołę , grecki kościół i cmentarz. W1850 roku otworzyli szkołę w Metsovie.
Wspomagał też finansowo bojowników rewolucji greckiej .
Po nagłej śmierci bratanka w 1852 podupadł na zdrowiu . Powrócił do Grecji i osiedlił się w Atenach, gdzie po czterech latach w 1856 roku zmarł.
W testamencie zostawił pieniądze na utrzymanie szkół w w Metsovie i Salonikach , tych w których uczył się za młodu . Dokonał też wielu darowizn dla publicznych szpitali , sierocińców ( Amalio ) i Szkoły Arsakio – najlepszej od 19 wieku szkoły dla dziewcząt w Grecji. Wraz z innymi członkami rodziny wsparł Ateńską Politechnikę ( Narodowy Uniwersytet Ttechniczny ) zwaną na cześć fundatorów Metsovio Polytechnio co było po części spełnieniem charytatywnych planów zmarłego bratanka.
Jego żona Eleni Tositsa przekazała ziemię na dla Narodowego Muzeum Archeologicznego w Atenach
2
Teraz bratanek – Nikolaos Stournaris – ten urodził się w 1806 również w Metsovie i był synem Demetriusza Stournaris i Stamatini Tositsa czyli wspominanej wcześniej siostry Michaela. Po ukończeniu podstawowej edukacji w Grecji został przeniesiony do Livorno we Włoszech aby pracować w filii firmy jego wujków i matki . Po krótkim pobycie, wujkowie wysłali go do Paryża na studia biznesowe. Po ich przeniósł się do Aleksandrii , gdzie pomagał wujowi Michaelowi . Wkrótce potem został Dyrektorem Generalnym Tositsa Emporium. Jednocześnie prowadził różne inne interesy i tak dorobił się równie wielkiej fortuny co wuj.
Miał bardzo ambitne plany.
Zaangażował się w rządowy projekt połączenia Pireusu z Atenami linią kolejową i otwarcie połączeń żeglugowych między Pireusem a wyspami .
Podczas wizyty w Grecji w 1846 roku kupił kilka dużych działek rolnych . Nie chodziło tylko o zyski . Na tych terenach chciał uczyć młodych rolników najnowszej nowoczesnej techniki rolniczej .
W tym też roku ożenił się .
W 1852 roku powrócił do Grecji, aby realizować swoje plany. Niestety, zmarł nagle 1852 , w wieku 46 lat.
Nagła śmierć nie przerwała jednak jego charytatywnych planów . Okazało się , że to był dopiero początek ich realizacji .
W testamencie, który został odczytany w samym parlamencie , Stournaris przeznaczył znaczną część swoich pieniędzy na szkoły w Metsowie i Aleksandrii a jedna trzecia jego majątku trafiła do Metsovio Polytechniko.
3
Następnym w kolejności będzie jest Jeorjos Awerof – urodzony w 1815 roku również w Metsovie oczywiścieteż był Arumunem —, przemysłowca, działacza społecznego i filantrop — wywodzący się ze starego, greckiego rodu kupców i przemysłowców
W 1837 roku w wieku 22 lat przeniósł się do Egiptu gdzie podjął pracę w sklepu swojego brata ANASTASIOS . Dzięki jego śmiałym pomysłom , firma prosperowała wyśmienicie i po pewnym czasie stał się największym kupcem w Egipcie. Zdominował handel krajowy i zagraniczny Egiptu. Jego łodzie przewoziły większość towarów w górę i w dół Nilu.
Jednocześnie działał w bankowości i nieruchomościach. Zajmował się głównie dzierżawą i sprzedażą ziemi.
Zgromadził wielkie bogactwo , należał jednak jak inni z metsovscy bogacze do filantropówi dzielił się swoją fortuną Szczególnie wspierał edukację społeczności greckiej , zarówno w Egipcie jak i w samej Grecji . Przeznaczał znaczne dotacje na rozwój szkół zarówno w rodzinnym Metsovie ale też w Aleksandrii i Atenach.
Dzięki niemu powstała Szkoła Rolniczaj w Larissie , Konserwatorium w Atenach i Akademia Wojskowa.
Dotację dostało też Metsovian Politechnio.
Był jednym z najbogatszych Ateńczyków , został nawet patronem największego okrętu floty greckiej – pancernika o swoim imieniu ( o tym za chwilę )
Był wielkim entuzjastą odnowienia idei i organizacji IO a spektakularnym gestem była odbudowa Stadionu Panateńskiego na pierwsze nowożytne Letnie Igrzyska Olimpijskie w 1896 .
Igrzysk greckich z ich 1170-letnią tradycją zakazał przed 1502 laty cesarz Teodozjusz Wielki. Do wznowienia olimpiady w Atenach, ale w nowym kształcie, jako zawodów międzynarodowych, doprowadził francuski działacz sportowy baron Pierre de Coubertin. Zorganizował też powszechną zbiórkę pieniędzy na sfinansowanie igrzysk. Nie przyniosła jednak wystarczających rezultatów.
Inwestycję wsparła grecka rodzina królewska , a na prośbę księcia również Awerof . Samodzielnie sfinansował odbudowę stadionu którego koszt renowacji wyniósł prawie milion drachm w złocie .
Stadion został zbudowany według antycznych wzorców, z pantelitu, białego marmuru z góry Penteli ( Ateny ) zgodnie z życzeniem Averoffa .
Oczywiste też , że był członkiem komitetu powitalnego dla zagranicznych gości i sportowców.
( Chyba niesiony entuzjazmem ? ) Zdobył się na małe szaleństwo
Przyszłemu zwycięzcy maratonu zaproponował rękę swojej córki i milion drachm posagu.
Maraton wygrał Spiridon Luis ale nie skorzystał z tej oferty, ponieważ był już zaręczony z dziewczyną ze swojego miasteczka.
Georgios Averof zmarł w Aleksandrii w 1899 roku .
W podzięce za całokształt jego charytatywnej działalności i hojne datki , państwo greckie ogłosiło go głównym dobroczyńcą narodu i we frontowej części Stadionu Panatheńskiego postawiło mu marmurowy posąg , który stoi do dziś.
Już po śmierci przyczynił się do jeszcze jednej wielkiej patriotycznej akcji. Chodzi o słynny grecki Pancernik – Georgios Awerof
A było to tak :
Rząd Grecji chciał unowocześnić flotę i od 1907 roku prowadził poufne negocjacje z jedną z włoskich stoczni.
Okręt w założeniu miał przewyższać każdy okręt, jakim w owym czasie dysponowała flota turecka, potencjalny przeciwnik Grecji w regionie,.
Podobny okręt powstawał już w stoczni, na zamówienie innego kontrahenta , który jednak wycofał się z zamówienia.
Zainteresowanie zgłosiło kilka kolejnych państw, w tym Turcja. Co było robić ? Trzeba było natychmiast działać . Najpierw jednak trzeba było wpłacić zaliczkę w wysokości 250 000 funtów szterlingów w złocie czyli 25% kosztów budowy .
Kwota ta przekraczała możliwości finansowe Greckiej Marynarki ale … została wpłacona .
Z pomocą pośpieszyli wykonawcy testamentu zmarłego w 1898 Averofa decydując, że środki przeznaczone przez niego w testamencie na budowę okrętu szkolnego dla greckiej floty, mogą pokryć 1/3 kosztu nowego krążownika . Tak wiec kontrakt został podpisany.
Ceremonia wodowania odbyła się 12 marca 1910 roku a jednostce nadano nazwę „Georgios Averof” na cześć fundatora.
Ogólny koszt budowy wyniósł 950 750 funtów szterlingów, co stanowiło równowartość 6962 kg czystego złota. ( 7 ton )
Krążownik jest jedynym w swojej klasie okrętem tego typu w całości zachowanym i można go oglądać i zwiedzać w porcie w Atenach.
4
Czwarty to Evangelos Averoff-Tossizza , tu już łączą się te dwa nazwiska i tak dalej występują. Dzieje tych kilku rodzin ( Averof , Tossitsa , Stournari , Avgeris , Tournari i kilka innych są ściśle ze sobą połączone . Wszystkie te rodziny łączyło wiele interesów , wspólnych małżeństw . Z nich … mnóstwo wspólnych potomków tak , że współcześnie to już w zasadzie jedna wielka rodzina.
Próbowałem to ustalić ale powiązań , zależności a co za tym idzie zawiłości jest tyle , że się poddałem .
Evangelos Averoff-Tossizza – urodził się w 1910 roku . ( 1908 ? )
Pochodził z grecko-arumuńskiej arystokratycznej rodziny z Metsowa ale urodził się w Trikali.
Był wybitną postacią w historii Metsova ale przede wszystkim współczesnej Grecji .
Studiował prawo i ekonomię na Uniwersytecie w Lozannie w Szwajcarii, gdzie uzyskał stopnie doktora nauk politycznych i doktora prawa. Po studiach zajął się polityką .
Podczas okupacji Grecji aktywnie działał w ruchu oporu . Był aresztowany i wieziony .
Po wyzwoleniu Grecji powrócił do kraju. W 1946 r. został wybrany po raz pierwszy do parlamentu greckiego z okręgu Joanina.
Podczas dyktatury wojskowej 1967-1974 (junta czarnych pułkowników) był prześladowany i aresztowany pod zarzutem podżegania do buntu na greckim niszczycielu Velos.
Mówi się , że to on aresztował , obalił czarnych pułkowników.
Po upadku junty, został mianowany ministrem w Ministerstwie Obrony specem od lustracji i reorganizacji greckiej armii.
W czasie kariery politycznej był ministrem Zaopatrzenia, Gospodarki , Rolnictwa. Spraw Zagranicznych a nawet wicepremierem.
W czasie długiej kariery politycznej był jeszcze ministrem Zaopatrzenia, Gospodarki , Rolnictwa. Spraw Zagranicznych a nawet wicepremierem.
Niezależnie od polityki to człowiek wielu talentów i interesów . Był kupcem , plantatorem , przemysłowcem ale też pisarzem . Pisał powieści, opowiadania, sztuki teatralne . Z punktu widzenia Metsova był przede wszystkim działaczem społecznym i filantropem i głównym inspiratorem rozwoju gospodarczego Metsowa z którym łączyły go szczególnie bliskie więzi .
W 1948 roku utworzył fundację „Foundation of Baron Michael Tositsa” której był mentorem i główną siłą napędową . Działalność fundacji miała decydujący wpływ na szybki rozwój kulturalny i gospodarczy miasteczka i okolic.
Jako mentor nadzorował budowę ponad 100 szkół w prefekturze Janina i założył ( internat w Atenach dla studentów ) gdzie dla uczniów z powiatu Epiru pobyt był bezpłatny.
Właśnie dzięki jego inicjatywom powstały też : centrum narciarskie , tartak , i galeria sztuki ludowej i rękodzieła. Słynne SERY !!! i Wino Katogi wraz z winiarnią .
Averof mieszkał w domu rodziny Tositsa na jednym z wyższych Pieter, niższe zajmowała fundacja. Po jego śmierci w 1990 roku i ono zostało przekazane fundacji.
Aktualnie to część muzeum regionalnego.
Pod koniec swojego życia stworzył fundację kulturalną swojego imienia „Evangelos Averoff-Tossizza” którą obdarował znaczącą kolekcją dzieł ( malarstwa greckiego ) z 19 i 20 wieku.
Jego celem było promowanie wszystkich działań, które przyczynią się do zachowania tradycji i rozwój gospodarczy społeczności Metsova.
Jak już wspominałem zm. 2 stycznia 1990 w Atenach)
Cd. Część 16
Metheora , Kalampaka , Gravenna
++++++++++++++++++++++++++++++++++++Epir spustoszony przez 4 krucjatę.