browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

2011 -16 – Grecja – Metheora ,

Posted by on 15 maja 2013

 

 Część 16 

 Katara , Meteory , Gravenna

  

Wyjechaliśmy z Metsova i dawaj na Meteory.  Całkowicie wypompowani jedziemy dalej.

Ruszamy starą drogą na Trikalę  . Z góry doskonały widok na  niemal całą dolinę z Metsovem i Anilio w dole i ogromny masyw za nimi.  

SONY DSC

SONY DSC

 Ostatni widok na dolinę Metsova. 

Jedziemy do Kalampaki.Wg mapy 103 km ale jaką drogą . Z początku łatwo ale z czasem zaczyna się wspinać i kręcić ale nie to jest najgorsze .Droga demolka , Popękana , w zasadzie można powiedzieć że się rozstąpiła albo rozsunęła . Ciekawe czy to trzęsienia ziemi , jakieś ruchy tektoniczne lub górotwórcze  ?  Ciekawe ale wygląda to groźnie.

Katara 7878

To najwyżej biegnąca asfaltowa droga w całej Grecji . 1694 metry . To też główna trasa przez centralną częśc gór Pindos.  Serpentyny , serpentyny. Asfalt mocno popękany ,  droga straszna , niby stoją jakieś lampy ( ? ) jakieś lampy ale pokrzywione .  Co tu się działo ?

SONY DSC

Wąsko i kręto . Ci w autokarach muszą mieć ciepło. Nie chciałbym siedzieć przy oknie.

SONY DSC  

SONY DSC

Wysoko już , droga prowadzi na przełęcz. Drzew niewiele . Stoją wysuszone rachityczne pojedyncze sosny .
  SONY DSC

Musi tu nieżle wiać i to pewnie na okrągło bo sosenki bardziej przypominają stare wysuszone oliwki. Korzenie na wierzchu , cud że żyją w takich warunkach , a pewnie mają dziesiątki lat. Wygladają zupełnie jak te wysuszone przez wiatry w Andach. 

SONY DSC 

Droga cały czas się kręci ukazując co raz nowe rzeczy .

Wreszcze równiej . Wydaje się , że to koniec  wspinaczki .    Niezwykle malownicze widoki .  Na samej górze odkryte skały , białe, różowe, srebrne , metaliczne, niektóre wręcz świecące , to chyba mika . Ciekawa okolica. 

Pakuję kilka dla Ani .  Zupełnie nie jak skała tylko metal . Iwonka jak zwykle puka sie w czoło .

 

SONY DSC  SONY DSC 

Jeszcze parę pagórków  i coś widać …

Wspaniały widok po sam horyzont . Jak byśmy byli na dachu

Wszędzie rosnąca trawa

SONY DSC

Robi się płasko a góry jakby niższe , to złudzenie ,  jesteśmy już bardzo wysoko ponad 1600 m. npm  to i drzew mniej , taki wygwizdów. W pobocza wbite długie kijki . Chyba pomagają odśnieżarkom orientację w kopnym wysokim śniegu.

 

Katara 1212
Katara8888.jph

 Jesteśmy na samej przełęczy . Dookoła góry , niebo i horyzont. 

To przełęcz KATARA – ( przeklęta )

Nazwę zawdzięcza pewnemu zdarzeniu . Otóż kiedyś ( nie wiem kiedy ale dawno ) pewien biskup podróżował między Epirem a Tesalią . Niestety wybrał się zimą. Podejście na Zygos  (na wysokości 1690 metrów!) wypadło podczas bardzo złej pogody i biskup  zmarł w śniegu. Podobno przed śmiercią , wydając ostatnie tchnienie rzucił klątwę na to miejsce .  Stąd nazwa Katara dla tej trudnej do pokonania przełęczy . Katara z greckiego to to samo co Anathema – z łaciny , czyli klątwa , najczęściej boska  i tak już zostało.

Zatrzymaliśmy się aby trochę popatrzeć. Widoczki palce lizać 🙂

 Wkoło Pindos , niezły widok na góry i ich szczyty .  

Gamilę – 2497 m n.p.m. nad wawozem Vikos Aoos i potężny Smolikas –  2637 m n.p.m ale to spory kawałek stąd . 

SONY DSC

SONY DSC

 Po wschodniej stronie w słoneczny dzień , przy sprzyjających warunkach i przy przejrzystym powietrzu podobno widać stąd masyw Olimpu .

SONY DSC

SONY DSC

To tak jak z bieszczadzkich połonin widać odległe Tatry. To tak ze stówkę w prostej linii , czyli bliżej  połowę niż w Polsce.

Wygląda niewinnie ale zimy tu bardzo srogie. W czasie II Wojny Niemcy zaganiali okoliczne kobiety do odśnieżania przełęczy .  Barbarzyństwo. 

Katara stara 1

Katara stara 3

a tak wyglądała przeprawa przez przełęcz

Katara stara 22_high 

Ruszamy dalej cały czas objeżdżamy dolinę z Metsovem w dole . Widać jakiś ośrodek narciarski . To wspominane wcześniej Zygos.  Ośrodek sportów zimowych a jednocześnie , kluczowe i w zasadzie jedyne przejście przez Pindos pomiędzy Tesalią a Epirem.

 

Wielki mi ośrodek 🙂 , nic specjalnego , parking , parę budek , drzewa i tyle . Pewnie gdzieś obok są stoki z wyciągami (?) nie zatrzymujemy się . Droga cały czas wśród zielonego sosnowego lasu . Na razie zwyczajnie , nawet nie stromo i tak kilkanaście kilometrów między porośniętymi lasem pagórkami.

 Od czasu do czasu migają w dole jakieś zabudowania w dole ale generalnie drzewa i tyle. Wreszcie coś widać , jakaś samotna kaplica

Katara 1 

Wjeżdżamy na piękne trawiaste połoniny . Jesteśmy wysoko na wielkiej trawiastej równinie . Widoczki , marzenie.

SONY DSC

SONY DSC  

Z jednej strony trawy , trawy , wzgórza , góry , niebo . Piękna sprawa . Stąd pewnie jeszcze lepiej widać ten Olimp  .

Z drugiej głęboka zielona niecka , nie wiem jak to nazwać ? Dolina ?

W niej daleko w dole widać jakiś plac budowy , na nim ciężarówki , kreskę autostrady , wlot i wylot z tunelu. Wygląda jak by był w budowie . 

 Nie widzę stąd mimo znacznego przybliżenia czy jeżdżą tamtędy samochody czy nie . Tak naprawdę to bardzo daleko w dole . Wygląda to na budowę ale przecież Via Egnatia czynna od 2006 roku. wiec pewnie tak. 

SONY DSC

SONY DSC

Ta budowa to drugi zjazd na Metsovo ale jeszcze nie wykończony.

SONY DSC

Jesteśmy wysoko , aż się wierzyć nie chce , że głęboko , dokładnie pod nami , przebiega ukryta gdzieś w tunelach Via Egnatia.

 

SONY DSC

SONY DSC 

Jesteśmy na samej górze , tu już jest równo , wyżej już nic nie ma.


SONY DSC

SONY DSC

 W dole widać wioskę , kolejna Panagia .

SONY DSC

Droga wiła się niemiłosiernie,  po bokach lasy i strome pastwiska .

Nagle po środku drogi spotkaliśmy ją . Wyglądała na strasznie zabiedzoną i była z synkiem , szczeniaczkiem. Stała bida po środku drogi a mały obok niej nieco przestraszony. Zatrzymaliśmy się . Co było robić . Sunia , bardzo przyjazna , bez żadnego strachu podeszła , mały niepewnie ale też .

 

SONY DSC SONY DSC

Nie mieliśmy niczego ale w tych warunkach , prawie czterdziestu stopniach woda wydała nam się najwłaściwsza. Suńka liznęła może ze dwa razy , mały w ogóle . Wygladali żałośnie ale widać nie było im źle. Może tylko były psiaki nieco zmęczone. Nie żebrały , dały się pogłaskać i pobiegły gdzieś na zbocze. Może były nauczone nie brać od obcych ?

 

SONY DSCSONY DSC

 Kawałek dalej spotkaliśmy wylegującego się w słońcu leniwego pana , kawałek dalej kolejnego ,  nieco bardziej żwawego tyle , że czarnego.

Z tymi panami lepiej nie zaczynać , przynajmniej z tym drugim. Ma takie spojrzenie , że tylko rzucić okiem i  lepiej spie… zanim sam ruszy

SONY DSC SONY DSC

W zasadzie od samego Metsova co jakiśczas napotykamy małe przydrożne kapliczki , mniejsze , większe . Niektóre nowe inne bardzo stare.

 

SONY DSC

SONY DSC

 W niektórych wystawione są ikony.

SONY DSC

W dole wioska Panagia , jeszcze kilka zjazdów , kilka zakrętów i zaraz tam będziemy.

SONY DSC

Za nami skrzyżowanie . Jest znak na Katarę i na ten budowany węzeł który widzieliśmy z góry. . Tak , że dobrze zrobiliśmy wcześniej zjeżdżając na Metsovo , bo gnalibyśmy chyba do samej Joaniny.

Katara 34

 Panagia wygląda jak każda mała , święta , grecka wioska . Kilka chałup , kilka porządnych kamiennych domów . Jest nawet jakiś klasztor ale zdecydowanie wygląda na nowy .

SONY DSC

  Droga teraz spokojna , choć po górach . Widoczki bardzo ładne . Na tle zielonych gór , na małym wzgórzu pokazała nam sie samotna kapliczka .  

SONY DSC SONY DSC

Wreszcie Kalampaka albo Kalambaka , jak kto woli . Już coś widać, no szok. Skąd to się wzięło w tej okolicy, jak powstało? Do niczego nie podobne skalne wielgachne twory. Jak w Bolku i Lolku , jak makieta z kartonu do filmu o dzikim zachodzie. Tak z niczego nagle wyrosły przed nami takie obłe pierdoły. 

SONY DSC SONY DSC

Na ich czubkach malutkie jak pudełka od zapałek klasztory majaczą pierwsze klasztory . 

SONY DSC SONY DSC  

Nie rozglądamy się po miasteczku tylko od razu w góry. Już dobrze po południu. Niesamowite te twory .

 SONY DSC 

SONY DSC

Jeszcze przed górami zatrzymuję się w wiosce położonej u samego podnóża tych przedziwnych gór .  Nazywa się Kastraki

SONY DSC

SONY DSC

Wioska bardzo ładna , czyściutka , domki  i uliczki wypucowane aż przyjemnie popatrzeć.

SONY DSC

 Nic to , ważne , że jest sklep . Soczek , jakieś małe papu , od razu lepiej. 

SONY DSC

Nad sklepem apartamenty , ciekawe po ile ? Nie wyglądają na tanie.

 Jest tu jakiś mały , sztuczny zapewne , dosyć dziwny  (???)  wodospad . 

SONY DSC

SONY DSC

 Powoli jedziemy obok obłych formacji pełnych jaskiń , wnęk ,

SONY DSC

    SONY DSC

trudno to jakoś rozsądnie po ludzku nazwać .

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC 

Dziury w skałach , jak w serze. W połowie ogromnej ściany , kilkunastometrowa półka skalna . W niej ulokowana kapliczka z figurą . Dookoła  świece , wstążki , szale , kolorowe szmatki (?) ciekawe kto i jak je tam stawia ? A może to mały skalny cmentarzyk . Trudno z tej odległości stwierdzić.

SONY DSC

Wjeżdżamy między góry. Droga wije się w zielonej dolince , na razie tylko lekko się wspina . 

SONY DSC

 Zatrzymujemy się na przydrożnym parkingu i przeglądamy mapę terenu . Do zobaczenia mamy chyba sześć monastyrów , mapa pokazuje drogę do nich i okoliczne szlaki.

SONY DSC

 Rozglądamy się ale drzewa dookoła i niewiele widać .

SONY DSC

SONY DSC

Wreszcie na jednej z wysokich skał a raczej niedostępnych gór widzimy wystający znad zieleni gęstych drzew masyw a do jego boku jakby przyklejony plasteliną monastyr .

SONY DSC

Droga skręca ostro w prawo a po kilkudziesięciu metrach dojeżdżamy do parkingu. Tu zaczyna się kamienna ścieżka prowadząca do monastyru. Kawał drogi nie ma co .  To  Św. Nikolas , a jakże. 

SONY DSC

Klasztor Świętego Mikołaja Odpoczywającego 

SONY DSC SONY DSC

=== 

SONY DSC   

 

 Data budowy    XIV w.

 Klasztor Świętego Mikołaja Odpoczywającego najmniejszy ze współcześnie działających klasztorów w Meteorach.

 

SONY DSC

 

 Położony jest w zachodniej części Meteorów, tuż ponad wioską Kastraki, na szczycie wąskiej 80-metrowej skały, pomiędzy ruinami monasterów św. Jana Chrzciciela i Pantokratora.

Prowadzi do niego osiemdziesiąt bardzo stromych stopni. Dość trudne, strome podejście oraz maleńkie rozmiary budowli sprawiają, że należy on do rzadziej odwiedzanych przez turystów.

 Słynie (oprócz typowych zabytków) z niezwykłych pejzaży formacji skalnych, których widok roztacza się z jego tarasu.

 Klasztor istniał już pod koniec XIV w. ale cerkiew św. Mikołaja została wybudowana i pokryta malowidłami w XVI w.

W 1909 w klasztorze nikt nie mieszkał, a mury niszczały.

W pierwszych latach II wojny światowej został uszkodzony przez niemieckie bomby.

W latach sześćdziesiątych XX w. rozpoczęto renowację, ukończoną na początku XXI w. Oczyszczono wtedy freski, wzmocniono budynki oraz zbudowano kamienny chodnik, wiodący do furty klasztornej przez zarośla.

Brak jest informacji na temat, ilu mnichów zamieszkiwało klasztor w czasach świetności. Współcześnie żyje tu tylko jeden mnich – archimandryta Polikarp.

 Ten monastyr ma nietypową konstrukcję. Usytuowanie na szczycie iglicy skalnej wymusiło piętrowy układ budynków, wtopionych częściowo w skałę. Na pierwszym poziomie znajduje się maleńka kaplica św. Antoniego z malowidłami z XIV w. oraz krypta, w której niegdyś przechowywano kodeksy i relikwie.

Na następnym poziomie jest katolikon pod wezwaniem św. Mikołaja z malowidłami z 1527 wykonanymi przez młodego Teofanisa Strelitzasa z Krety. Jego obrazy przedstawiają rozmaite sceny biblijne (np. Jonasz w paszczy wieloryba, Sąd Ostateczny, Wesele w Kanie Galilejskiej, Modlitwę Dziewicy) i wizerunki świętych.

 Do najcenniejszych malowideł należą: Bogurodzica (w sanktuarium), Pantokrator (w kopule) oraz Zaśnięcie św. Mikołaja i Kuszenie Chrystusa.

W niewielkim narteksie znajduje się malowidło przedstawiające Adama nadającego nazwy zwierzętom. Fresk ten pozbawiony jest bizantyjskiej powagi, a obok słonia, konia, pantery, koguta i kilku innych zwierząt widnieją baśniowe stwory w rodzaju bazyliszka.

Na trzecim, ostatnim poziomie jest stary refektarz pokryty freskami, dziś zamieniony w salę przyjęć, a także ossuarium i kaplica św. Jana Chrzciciela.

 

Mając świadomość , że jest monastyrów jest u sześć , odpuszczamy . Najpierw je objedziemy , obejrzymy a później weźmiemy się za zwiedzanie. W końcu od środka to już nas grekokatolickie kościoły prawosławne niczym szczególnym nie zaskoczą. Tak więc zatrzymujemy się , oglądamy Mikołaja z dołu .

Okazuje się , że ten Mikołaj nie jest przyklejony do wzgórza tylko stoi na samym czubku takiej skalnej iglicy . Kwestia perspektywy.

SONY DSC  

Ledwo przejechałem kawałek i przez krzaki widzę kolejny klasztor przyklejony od góry do stromej skały.  to tzw. Monastyr Rusanu , inaczej Św. Barbary.

SONY DSC 

Przejeżdżamy tuż pod nim . Normalnie „piknik pod wisząca skałą ” Wrażenie niesamowite jakby stał na maczudze. Szok mały !  Wygląda wspaniale ale właził to ja do niego nie zamierzam .

SONY DSC

MONASTYR RUSANU  – Św. Barbary. 

To żeński monastyr położony jak inne na wysokiej skale i zajmuje praktycznie całą jej powierzchnię Można się do niego dostać . Należy jednak pokonać ścieżkę kamiennych stopni i dwa solidne mostki nad przepaścią . Mając na uwadze ilość monastyrów wejście do Św. Barbary na razie sobie darowaliśmy . Postanowiliśmy je najpierw objechać a później ewentualnie jak się uda zobaczyć coś od srodka . Monastyry grekokatolickie od środka nie sa dla nas żadna tajemnicą . Bardziej interesowało nas to jak wyglądają z zewnatrz . Jak zostały zbudowane itp. No i nie bez znaczenia jest ich widok niesamowity na skałach .

SONY DSC

Teraz coś o Monastyrze : Pochodzenie tradycyjnej nazwy Rusanu nie jest znane . Przypuszczalnie pochodzi od imienia ascety Roussanosa, żyjącego niegdyś na skale ale choć równie dobrze może pochodzić od dwóch mnichów ruskich , którzy podobno go wybudowali.

 

SONY DSC

 

Druga nazwa monastyru brzmi Ajia Warwara (czyli św. Barbara), a święto tej patronki (4 grudnia) jest tam obchodzone szczególnie uroczyście, chociaż główna świątynia (katolikon) poświęcona jest Przemienieniu Pańskiemu.

Początki klasztoru są nieznane. Niepotwierdzone historycznie wzmianki mówią o 1288 jako o roku powstania. Wiadomo natomiast, że w 1529 dwaj prawosławni hieromnisi Jozafat i Maksym, ???? wspięli się na skałę, gdzie zastali ruiny klasztoru. Za zgodą władz kościelnych postawili na nich nowe budynki: katolikon i cele. Wiadomo również, że w XVI wieku w monastyrze działała pracownia przepisywania manuskryptów. W 1757 klasztor stał się schronieniem dla Greków z Trikali uciekających przed Turkami, podobnie jak w 1897, kiedy posłużył za kryjówkę dla kilku rodzin z Kalampaki prześladowanych po wojnie grecko-tureckiej. Podczas II wojny światowej monastyr został obrabowany. Z bogatej biblioteki manuskryptów zachowało się jedynie 50 sztuk przechowywanych obecnie w klasztorze Świętego Stefana.

Monastyr został ponownie otwarty w 1971. W latach 80. XX w. przeprowadzono gruntowny remont i rekonstrukcję obiektu, a w 1988 klasztor został przekazany zakonnicom. Obecnie mieszka w nim 14 sióstr (stan na 2008).

Obecna formę przybrał w XVI w.

Zabudowania klasztorne zajmują trzy poziomy: katolikon jest na środkowym, cele, pokoje gościnne, pokój przyjęć na wyższym, natomiast na niższym poziomie znajdują się pracownie i pomieszczenia gospodarcze.

W środku nie byliśmy i fresków nie widzieliśmy ale … podobno , to wiem z ogólnie dostępnych źródeł , że freski w nim zostały namalowane…. przez nieznanego artystę ze szkoły kreteńskiej ( ? ) i są w stylu późno bizantyjskim. No i ładnie 🙂 Do najbardziej interesujących należą: Sąd Ostateczny, sceny męczeństw w narteksie, Zaśnięcie Matki Bożej w nawie (niemowlę trzymane na rękach przez Chrystusa symbolizuje niewinną duszę Bogurodzicy). W katolikonie znajduje się wizerunek strusiego jaja o następującej symbolice: struś jest jedynym ptakiem, który nie wysiaduje jaj, tylko obserwuje je z daleka do momentu, kiedy wyklują się młode. Podobnie Bóg czuwa nad wiernymi, póki się nie narodzą do wiary i nie zaczną iść za nim.

 ===  +++  ===

Pchamy się dalej  , trochę już późno . Żeby tylko nie pozamykali.

 Między górami widać jakiś duży , bardzo wysoko . Ściągam go bliżej optyką aparatu. To Wielki Meteor .

 SONY DSC 

  Po chwili pod nim ale całkiem blisko kolejny , no nie jest może taki wielki ale za to jakby był z plasteliny i doklejony cz czubka wysokiej niedostępnej skały a raczej góry to tzw. Monastyr Warłama ale do nich jeszcze kawał drogi.

SONY DSC SONY DSC

Teleobiektyw to jest coś 🙂

SONY DSC

Niesamowite. Wjeżdżamy do góry. Na nasze szczęście do każdego klasztoru dochodzi normalna droga, kręta tak, że niektóre z nich oglądamy ze wszystkich stron.

Wzdłuż niej dużo miejsc widokowych.

SONY DSC

SONY DSC

malutka kapliczka

SONY DSC

 

W dole wypłukane ( trudno powiedzieć ) formacje skalne , muszę zapytać córkę ,  jak nikt zna się na tym. 

Widać kolejny klasztor , no masakra ale extra.

To Wielki Meteor.

 

SONY DSC

Dojeżdżam do klasztoru , jest spory parking , na nim kilka straganów badziewiem. Jak zwykle interesują nas głównie dzwonki ale to później , teraz do klasztoru.  

Jest parę minut po czwartej. Na tabliczce coś z ledwo widoczna szesnastką ale wrota nie zamknięte. Ludzie chodzą.

Wchodzimy przez wejściową bramę .

SONY DSC

Tuż za nią mała kapliczka ,

SONY DSC

W dole jar czy wąwóz , w każdym bądź razie głęboko i wielka skała z naprzeciwka .

SONY DSC

Przechodzimy wykutą w skale ścieżką . Całkiem żwawo pokonujemy chyba z setkę schodów

SONY DSC  SONY DSC

i dochodzimy do mostku . Lecę do przodu , mostek ,  W dole wspaniale widoczny ten Rusanu

SONY DSC

trochę w lewo Monastyr Św. Trójcy.

SONY DSC

Proponuję żonie pozostanie na mostku , że niby ty tu czekaj a ja sam pokonam te tysiąc stopni , sprawdzę czy otwarte i dam Ci znać.

SONY DSC

Ostro ruszyłem w górę . Z językiem na wierzchu pomykałem po stromych , wykutych w litej skalę wąskich , schodkach , takich jak na filmach grozy . Ciemno miałem w oczach dochodząc do wejścia . 

SONY DSC

Wyprostowałem się , wziąłem kilka głębokich oddechów i nacisnąłem klamkę . Ha, ha ZAMKNIĘTE  .   NO ….. Pięknie ! Nazasuwałem się jak dziki i wszystko na pusto . Dobrze , że Iwonka została.

Wracam do niej , sprawdzamy , godzinę , no fakt jest  po 16.00 . Mogli nas jeszcze wpuścić , bez przesady. Rozczarowani wróciliśmy do bramy . Schodków tak naprawdę setka ale dały się we znaki , może dlatego , że się spieszyłem. Coś tam na niej niby było ale zupełnie nieczytelne , powiedzmy , że do 16 tej .

Trzeba było „baranki greckie” zamknąć bramę a nie wejście na samej górze. Okazało się , że to Klasztor Warłama . Prowadzony przez mężczyzn .

Nieco zrezygnowani wracamy do straganów . Kupujemy nasze dzwonki, a pani greczynka łamaną polszczyzną tłumaczy nam, że ten drugi u góry czynny jest do 17 tej. Rzucamy wszystko i rwiemy do tego drugiego. Mamy pół godziny. Znów po schodach, najpierw sporo w dół, mostek i … sam już nie wiem ile do góry. Ale dajemy radę choć mamy ciemno w oczach. Zdążyliśmy. Połaziliśmy wewnątrz trochę, trochę po wierzchu, panorama, kilka fotek.

Nieźle widać stąd tego głównego Meteora . Szczególnie po zbliżeniu.

SONY DSC,

SONY DSC

Nic już nas w takim miejscu nie zaskoczy, przez ostatnie dwa tygodnie zaliczyliśmy wszystkie najważniejsze, rumuńskie, bułgarskie i greckie. Najważniejszy jest jednak widok z zewnątrz. Oglądamy każdy z osobna. Nieprawdopodobne. Już same góry tworzą niezapomniany widok, klasztory jeszcze  potęgują te wrażenia. 

KLASZTOR WARŁAMA

Okazuje się , że stoi na drugiej co do wysokości skale Meteorów. Załozył go w 1350 roku pustelnik o imieniu Warłama. Gościu wspiał się na szczyt tej góry i zbudował trzy kościółki ( wg mnie prędzej kaplice ) cele i cysternę na wodę . Tak wyglądały podobno początki tego klasztoru . Gość umarł i nic się tu przez kolejne 200 lat nie działo. Dopiero w 1517 roku odbudowy podjęło się dwóch bogatych braci pochodzących z Joaniny. Niejaki Teofanis i Nektarios Apsarades , obydwaj byli zakonnikami , ciekawe skąd mieli kasę ? Podobno materiały do odbudowy wnosili przez lat dwadzieścia a katolikon czyli główną świątynię  „Wszystkich Świętych” , wieżę i kościółek budowali tylko przez dwadzieścia dni. Kupy się to nie trzyma , bo niby jak taki Warłama postawił to sam dwieście lat przed nimi. Cud ? Lipa jakaś bo już inne źródła podają , że katolikon powstał w 1548 roku tak jak większość fresków. W każdym bądź razie obecne budynki powstały właśnie wtedy. Środka niestety nie widzieliśmy ale jego wygląd jest typowy dla tego rodzaju obiektów. Jak zwykle bogato zdobiony , drewniany ikonostas , to samo tron biskupa , opata , ikony , freski itd.

Na przełomie 16 i 17 wieku klasztor słynął z kopiowania manuskryptów i tworzenia dzieł sakralnych , głównie haftu. Przez kolejne stulecia klasztor stał opuszczony i mocno zmarniał. Nie wiem co się tu działo podczas wojny ale inne tutejsze klasztory zostały zniszczone i splądrowane tak , że pewnie ten też.

Dopiero 1961 roku wrócili tu mnisi , późniejsi , najwyżsi hierarchowie Greckiego Kościoła Prawosławnego. Ostatnio klasztor został odnowiony i obecnie zamieszkuje go ośmiu mnichów , którzy niestety nie chcieli się z nami zobaczyć. Mnisi przechowują w klasztorze 269 kodeksów i sporo innych manuskryptów.

Klasztor z  „lądem” , że tak to nazwę , łączy lina po której porusza się osobowy wagonik . Jeździ z podnóża góry do stacyjki na górze w klasztorze  , niestety nie jest dostępny dla zwiedzających . Wygodniccy ci asceci. Kiedyś korzystali z wieży wyciągowej w której ganku znajdował się kołowrót ściągający linę zakończonąa siecią , wtedy do klasztoru prowadził System drabin przerzuconych nad przepaściami . Dopiero w 19 wieku wykuto w skale ścieżki i schody , a nad urwiskami zbudowano drewniane mostki.

======

Przeszliśmy się po straganach. Nagle pani w jednym wali do mnie po polsku , stragan obok to samo . No , może prawie po polsku . Nie ukrywam , że byliśmy zaskoczeni. Kupiliśmy fajne metalowe dzwonki i coś jak ???? Pełne mniejszych . Pani chyba zadowolona . Od razu powiedziała , że jak chcemy coś zobaczy ć to mamy jechać szybko do Great Meteor’a bo jest dłużej otwarty.

SONY DSC

Nie po to jechaliśmy tu tysiące kilometrów  , żeby teraz powąchać i zostawić . Rzuciliśmy się do wozu i w długą . Po kilku chwilach zaparkowaliśmy pod  Wielkim Meteorem  . Po kolejnej chwili byliśmy na tej najwyższej i najbardziej wysuniętej skale Meteorów. Tzw. Platys Lithos (Szeroka Skała)

Z parkingu mieliśmy wspaniały widok na  tego nieszczęsnego , zamkniętego Warłamę . 

SONY DSC

SONY DSC

===

SONY DSC 

Teraz szybko do wejścia . Najpierw w dół , jakaś studnia czy coś . 

 SONY DSC

SONY DSC

stare klasztorne budynki w dole .

SONY DSC 

Przechodzimy przez mostek nad przepaścią , tuż za nim wejście wykute w skale a zanim wąskie schodki , też wykute . Wejście to istnieje dopiero od 1923 roku

Wcześniej do środka monastyru można było się dostać tylko po sznurowej drabinie, lub w siatce podciąganej na linie kołowrotem.

.

SONY DSC 

 Teraz wspinaczka po kolejnym tysiącu 🙂 kamiennych stopni . Zasapany i wykończony staję przed uchylonymi drzwiami monastyru.

Czekam na Iwonkę ale nogę profilaktycznie trzymam w drzwiach , tak na wszelki wypadek , żeby jakiemuś mnichowi nie przyszło do głowy akurat teraz ich zamknąć .

W dole Warłama , ten zamknięty .

SONY DSC

Po chwili jesteśmy już razem , nie było lekko ale weszliśmy i jesteśmy w środku .

Teraz wieża z czymś w rodzaju windy , od razu rzuca sie w oczy kołowrót i otwór w scianie , zresztą ze schodów widać było linę i siatkę . 

SONY DSC

Tu zaczynamy od komnat , windy , ogrodów , ołtarzy , . Dalej budka na krawędzi ze wspaniała panorama na cła okolice . Widać doskonale prawie wszystkie szczyty i monastyry na nich . Dalej kawałek równiny , Kalampakę , rzekę trochę wyschniętą ale wszędzie rozlana.

 

SONY DSC

SONY DSC

Kilka fotek i dalej do zwiedzania . Nawet filtr zmieniłem na połówkowy pomarańczowy.

SONY DSC

SONY DSC 

WIELKI  METEOR – zwany również Klasztorem Przemienienia Pańskiego .

Skała na której stoi ma wysokość 613 mnpm. A od samego dołu aż 250 metrów , jakby co to Pałac Kultury w Warszawie ma 236 m. 250 m pionowej skały coś dla Red Bull’owców. Zamieszkany przez mnichów ( męski ).

Założył go niejaki Św. Anastazy w 1340 r. czyli dziesięć lat wcześniej niż pustelnik Warłama z poprzedniego monastyru. A już myślałem , że był prekursorem. Chyba nastała jakas moda na te klasztory , może i rywalizacja , ciekawe , zobaczymy. Czy już wtedy był świętym , pewnie tak , bo jego klasztor jako jedyny nie popadł w ruinę i pełni swoje funkcje do chwili obecnej a jest najważniejszym klasztorem Meteorów i to jemu podlegają pozostałe. Samą główna cerkiew powstała w 1388 roku (?)

Pierwotną kaplicę wzniesioną przez Joasafa w 1383r. przebudowano w XV i XVIw. Kolumny i belkowanie podtrzymują wysoką kopułę z wizerunkiem Pantokratora – Chrystusa Władcy Świata. Pozłacany ołtarz wykonany jest z drewna. Ściany świątyni pokrywają bizantyjskie polichromie z XV i XVIw. przedstawiające głównie sceny męczeństwa. Tron przeora jest ozdobiony szlachetnym kamieniem.

Budowa trwała prawie 300 lat . Po Anastazym kontynuował ją jego uczeń też święty ( niemożliwe ) Joazaf wcześniej król Jan Uresis-Paleologos..

Budowla powstała w trzech fazach. Jako pierwsza powstała niewielka świątynia pod wezwaniem św. Atanazego z połowy XIV w., następnie, pod koniec tego wieku, rozbudował ją i ozdobił freskami Joazaf. Ostatnia przebudowa miała miejsce w połowie XVI w. (dodano nawę i narteks; pierwotna świątynia stała się sanktuarium). W jej wyniku świątynia uzyskała trójkonchowo-prostokątny plan z absydami po bokach nawy i dwunastokątną kopułą wspartą na czterech kolumnach. 

===========================

Na przełomie XX i XXI stulecia wszystkie zabudowania monastyru poddano gruntownej renowacji: zmodernizowano cele mnichów i zaplecze, zrekonstruowano dawne hospicjum i urządzono w nim muzeum sakralno-historyczne, oczyszczono freski w katolikonie.

SONY DSC

SONY DSC

Do najważniejszych zabytków Wielkiego Meteora, które zostały udostępnione do zwiedzania, zaliczają się: wieża z balkonem, ossuarium, cerkiew Przemienienia Pańskiego i refektarz.

Oprócz powyższych obiektów na terenie monastyru znajdują się jeszcze, nie udostępnione do zwiedzania: szpital-dom starców z 1572 oraz kaplice pod wezwaniem – Matki Bożej (Bogurodzicy Meteorskiej Skały – XIV w.), św. Jana Chrzciciela (XVII w.), Świętych Konstantyna i Heleny (z 1789), św. Nektariusza.

Oprócz głównego kościoła na tym kawałku skały mieszczą się jeszcze trzy kaplice: św. Atanazego, św. Jana Chrzciciela (z początku XVIIw.) oraz św. Heleny i Konstantyna (koniec XVIIIw.). Pozostałe pomieszczenia klasztorne to wielki arkadowy zespół budynków. W przykrytym kopułą reflektarzu z 1557r. znajduje się obecnie Muzeum Etnografii. W jego zbiorach są dawne przybory kuchenne – gliniane, miedziane i drewniane, a także serwis stołowy ze srebra i cyny. Wystawiono także srebrne naczynia liturgiczne, rzeźbione w drewnie krzyże oraz ikony

Wieża wyciągowa z balkonem z 1520, na którą niegdyś mnisi byli wciągani przy pomocy sieci, aby dostać się do monastyru.

SONY DSC

Mieści się w niej obecnie muzeum, w którym są eksponowane stare naczynia i narzędzia pracy oraz stary sprzęt gospodarczy używany niegdyś w klasztorze (m.in. narzędzia do uprawy winnej latorośli i produkcji wina oraz drewnianą kilkusetlitrową cysternę na wodę).

  

SONY DSC

W wieży z balkonem z 1520 r., na którą przy pomocy sieci mnisi dostawali się do monastyru, obecnie jest Muzeum Folkloru, w którym wyeksponowane są stare naczynia i narzędzia pracy.

SONY DSC

Ossuarium (kaplica czaszek) – pomieszczenie, w którym przechowywane są kości zmarłych. We wnętrzu , na drewnianych regałach, spoczywają równo poukładane relikwie , czaszki i kości dawnych ihumenów ( przełożonych klasztoru ) – a także założycieli założycieli klasztoru – Joasafa i Atanazego.

Teraz coś na niebiesko dla szczególarzy i ciekawskich .

Cerkiew (katolikon) pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego pochodzi z 1388, przy czym część prezbiterium z 1545, a główna część i przedsionek z około 1552).

Cerkiew ta stanowi największą i najcenniejszą świątynię Meteorów. Została wybudowana według typu athoskiego, wzbogacona bizantyjską polichromią w 1483.

 

Budowla powstała w trzech fazach. Jako pierwsza powstała niewielka świątynia pod wezwaniem św. Atanazego z połowy XIV w., następnie, pod koniec tego wieku, rozbudował ją i ozdobił freskami Joazaf. Ostatnia przebudowa miała miejsce w połowie XVI w. (dodano nawę i narteks; pierwotna świątynia stała się sanktuarium). W jej wyniku świątynia uzyskała trójkonchowo-prostokątny plan z absydami po bokach nawy i dwunastokątną kopułą wspartą na czterech kolumnach.

Przestronny narteks ma cztery kolumny i sklepienie krzyżowe. Od północnej strony wzdłuż ściany biegnie kryta galeria.

Cała świątynia pokryta jest malowidłami o bogatej treści i stylistyce. Najstarsze freski (z 1483, należące do tzw. szkoły macedońskiej) widnieją na ścianach sanktuarium i w kopule, zaś malowidła w nawie i narteksie pochodzą z 1552 (szkoła kreteńska).

Cała świątynia pokryta jest malowidłami o bogatej treści i stylistyce. Najstarsze freski (z 1483, należące do tzw. szkoły macedońskiej) widnieją na ścianach sanktuarium i w kopule, zaś malowidła w nawie i narteksie pochodzą z 1552 (szkoła kreteńska). Wśród fresków znajdują się obrazy Bogurodzica Tronująca, Trzej Mędrcy i sceny Męki Chrystusa. W nawie wymalowano chyba całą historię życia Chrystusa od Narodzenia po spotkanie z Tomaszem oraz liczne postaci świętych. Najbardziej charakterystyczne i wartościowe to Chrystus Pantokrator w kopule głównej oraz Przemienienie, Wskrzeszenie Łazarza, Wjazd do Jerozolimy, Ostatnia Wieczerza, Ukrzyżowanie, Zstąpienie do Otchłani, Zaśnięcie Matki Bożej (w górnych partiach ścian) oraz wizerunki założycieli monastyru, świętych Atanazego i Joazafa. Narteks pokrywają sceny męczeństw oraz, na ścianie południowej, pełnowymiarowe wizerunki tych świętych, trzymających zbudowany przez siebie katolikon.

Wystroju świątyni dopełniają: rzeźbiony ikonostas z XVIII w., tron biskupi z XVII w. inkrustowany macicą perłową, bogato zdobione inkrustowane pulpity oraz ikony. Najcenniejsze ikony to: Bogurodzica i Święty Mikołaj (obie z przełomu XIV i XV w.), wizerunkiem Chrystusa i Matki Bożej z XVI w., Matka Boska z Chrystusem (zwana Rodon Amaranton, Matką Boską Zielną) z 1790.

Refektarz z 1557, będący salą o wymiarach 35 m x 12 m ze stropem wspartym na pięciu kolumnach i surowych kamiennych ścianach. W refektarzu obecnie jest muzeum, posiadające w swych zbiorach stare miedziane, gliniane i drewniane przybory kuchenne. Prezentowane są również długie, nakryte starymi zastawami stoły. W absydzie naprzeciw wejścia widnieje stół przeznaczony dla ihumena oraz pulpit pod Pismo Święte, czytywane przez lektora podczas posiłków. W pomieszczeniach pod refektarzem urządzono muzeum historyczne pełne dokumentalnych fotografii oraz pamiątek związanych z walkami niepodległościowymi Greków. Na tyłach refektarza, w niedawno zrekonstruowanym budynku hospicjum, działa muzeum sztuki sakralnej, zawierające ikony (w tym XIV-wieczny dyptyk przedstawiający Matkę Bolesną i Chrystusa Cierpiącego), iluminowane manuskrypty, rzeźbione krucyfiksy, relikwiarze i artystycznie haftowane całuny liturgiczne (epitafiosy, cs. płaszczanice). Salka na niższym poziomie, na prawo od wejścia, poświęcona jest tzw. postbizantyjskim świętym i upamiętnia męczenników wiary, czyli duchownych prawosławnych, zamęczonych przez Turków. Obok malowideł przedstawiających męczeńską śmierć znajdują się żywoty świątobliwych mężów.

Biblioteka Wielkiego Meteora zawiera 640 ręcznie pisanych kodeksów o wielkim znaczeniu literackim, złote encykliki, dokumenty patriarchów i różne pisma o dużym znaczeniu historycznym, a także rzadkie wydawnictwa (XV-XIX wiek), przenośne późnobizantyjskie ikony (XIV-XV wiek), stare rękodzieła, w tym rzeźby w drewnie, szaty haftowane złotem, utensylia.

WAŻNE :

Skała wznosi się 470 m nad równiną Tesalii i 615 m ponad poziomem morza

Schody zliczyłem coś między 110 a 120 bo chyba się walnałem pare razy, ale przy tym zasapaniu , co robić ?

tutaj przechowuje się najwięcej dokumentów i relikwii.

Biblioteka Wielkiego Meteora zawiera 640 ręcznie pisanych kodeksów o wielkim znaczeniu literackim, złote encykliki, dokumenty patriarchów i różne pisma o dużym znaczeniu historycznym, a także rzadkie wydawnictwa (XV-XIX wiek), przenośne późnobizantyjskie ikony (XIV-XV wiek), stare rękodzieła, w tym rzeźby w drewnie, szaty haftowane złotem, utensylia.

W monastyrze przechowywane są także bardzo cenne rękopisy i kodeks – w sumie ponad 600 tomów starodruków.

Do najważniejszych zabytków Wielkiego Meteora, które zostały udostępnione do zwiedzania, zaliczają się: wieża z balkonem, ossuarium, cerkiew Przemienienia Pańskiego i refektarz.

Oprócz powyższych obiektów na terenie monastyru znajdują się jeszcze, nie udostępnione do zwiedzania: szpital-dom starców z 1572 oraz kaplice pod wezwaniem – Matki Bożej (Bogurodzicy Meteorskiej Skały – XIV w.), św. Jana Chrzciciela (XVII w.), Świętych Konstantyna i Heleny (z 1789), św. Nektariusza.

Dziedziniec wewnętrzny

Katolikon pw. Przemienienia Pańskiego ( światynia głowna )

Dawna kuchnia klasztorna ( refektarz )

Nisza z malowidłami

Freski – sceny z życia Jezusa: Triumfalny wjazd do Jerozolimy

Fundatorzy monastyru – św. Atanazy z Meteorów i św. Joasaf – trzymający katolikon w swoich rękach

 Herb jakby coś ruski 🙂

SONY DSC 

góra meteor pierwsza sala

SONY DSC

 

Przechodzimy przez niszę z malowidłami i ( co to było ? ) ruskie jak nic !!!

 

 SONY DSC

SONY DSC

======

 SONY DSC

Dziedziniec

 

SONY DSC 

Dziedziniec wewnętrzny kwiaty głównie w doniczkach , nie dziwne na tej wysokości pewnie  w kółko jest zimno .

SONY DSC

SONY DSC

=====

SONY DSC

 

Jest tu tez taras i to taki , że można podziwiać okolicę aż w trzech kierunkach. Po lewej w dole Monastyr Warłama . Dzięki uprzejmości pewnej pary  mamy wspólną fotkę na jego tle .

SONY DSC SONY DSC

Widok na okolicę . Między nami a Warłamą głęboki wąwóz . Z drugiej strony ogromne góry ( ? ) za nimi ledwo widoczna równina Tesalska i coś co normalnie jest rzeką Pinos .  

 SONY DSC  SONY DSC

Wracamy na dziedziniec

SONY DSC 

SONY DSC

Obchodzimy pozostałe miejsca . Tuż obok główna świątynia .

SONY DSC

SONY DSC

 mniejszy budynek z malowidłami , narteks ( przedsionek ) 

 SONY DSC 

SONY DSC  

Tuż obok głównej świątyni wąskie przejście.

SONY DSC

Dalej budynki mieszkalne .

SONY DSC

W dole ” TO COŚ ” chyba jakieś gospodarcze .

SONY DSC 

Wracamy do wieży z kołowrotem. Tak wygląda od środka.

SONY DSC

Przy wyjściu ta średniowieczna winda , widać siatkę i kołowrót .

SONY DSC

Teraz dopiero widzę , że to kapliczka , Kapliczk a, myslałem , ze to studnia.

 

SONY DSC

Tajne wejście .

SONY DSC

Teraz z powrotem , po schodka do dołu znacznie lżej choć kostki bolą . Przeglądamy pamiątki kupujemy kilka pierdół  głównie pocztówki. Jedziemy ( plan ) do kolejnych monastyrów.

Po pewnym czasie punkt widokowy . zatrzymuje się .

SONY DSC

SONY DSC

Po kilkuset metrach kolejny : widać Św. Trójcę .

SONY DSC

SONY DSC

Niesamowicie wyglądają te maczugi . Na ich tle malutki Rusanu . 

 

SONY DSC

 SONY DSC

Kilometr krecenia sie i mamy Św. Trójcę . 

 Święta Trójca  ” to Pan też z Grójca ? „

Późno już . Raczej nie wejdziemy . Zresztą niby którędy ? 

Okazuje się , że z parkingu do klasztoru prowadzi tunel ze 130 stopniami wykutymi w skale . 

SONY DSC 

Widać co prawda liny i coś w rodzaju kolejki służącej do transportu niewielkich towarów do środka. Teraz to już chyba nie potrzebne , chociaż ???

SONY DSC 

 

MONASTYR ŚWIĘTEJ TRÓJCY

To męski klasztor .

Został wybudowany w 1438 przez mnicha Dometiusza. Podobno gromadzenie materiałów do budowy miało trwać prawie siedemdziesiąt lat, a sama budowa – osiemnaście. Wierzyć się nie chce tym bardziej , że z pism niejakiego wodza Symeona Uresi-Paleologa , że monaster Świętej Trójcy już w 1362 był normalnie zorganizowanym zespołem klasztornym . Prędzej siedem lat noszono materiały a wybudowano w osiemnaście ale ???

 Główną  świątynię zbudowano 1476 roku ozdobiono ją freskami w 1741 r.

 W kopule tradycyjnie Chrystus Pantokrator w otoczeniu czterech ewangelistów . Dalej scena Zaśnięcia Matki Boskiej , zdrada Judasza i sąd Piłata .

Freski podobno super odnowione wręcz imponujące . Być może ( ? )  . 

Wewnątrz nawy nowy, rzeźbiony, złocisty ikonostas, o starym wspomnę za chwilę . 

Klasztor został splądrowany podczas okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Najbardziej biblioteka ze 120 manuskryptami , cennymi zbiorami książek oraz  skarbiec (z cennymi sprzętami liturgicznymi i kodeksami ) Zbiory zostały zdziesiątkowane i bezpowrotnie utracone. Pozostałe święte ikony przeniesiono wówczas do klasztoru Warłama, a manuskrypty do Św. Stefana . 

Jakby tego było mało w 1979 roku skradziono stary ikonostas wraz z cennymi ikonami z wizerunkami  Chrystusa z 1662 i Marii Panny z 1718 .

Na szczęście zachowały się ikony Trójcy Świętej i Chrystusa ubranego w strój tesalski. 

Poza tym zespół klasztorny zawiera w sobie:

reflektarz, cele mnichów, pokoje gościnne i pomieszczenia gospodarcze.

Na szczególną uwagę zasługuje również rotunda św. Jana Chrzciciela z wypukła kopułą , pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela, wyciosana w skale, w 1689 roku a  ozdobiona freskami w 1682.

Powstała najprawdopodobniej na miejscu wcześniejszej pustelni. 

W małym Muzeum Folkloru wystawiono ręcznie wykonane tkaniny, naczynia kuchenne i narzędzia codziennego użytku. Zamiast podpisów po eksponatami widnieją zdania z Listu św. Pawła do Koryntian: „Miłość cierpliwa jest”, „Miłość nie pamięta złego” itp. 

To jeden z rzadziej odwiedzanych przez turystów tutejszych monastyrów . Dzięki temu zakonnicy mają tu względny spokój , kiedyś żyło ich w nim dziesięciu . Obecnie jest tylko trzech .

Jedziemy dalej po chwili kolejny punkt widokowy . W odali Meteor .

SONY DSC

Świetny stąd widok na Rusanu od tyłu.

SONY DSC

Ach ten obiektyw 🙂

SONY DSC

i Św. Nicolasa teraz widać , że stoi na czubku osobnej góry.

 SONY DSC

Podchodzi do nas Grek  w koszulce w biało niebieskie pasy . No nie są greckie choć niewtajemniczeni pewnie tak by to odebrali  – to Argentyna. Gościu bardzo miły .

SONY DSC

Spojrzał na rejestracje i trochę po angielsku trochę mocno połamana polszczyzna zaprasza nas na nocleg w swojej kwaterze i do własnej ( chyba ) restauracji. Bierzemy wizytówkę ale niczego nie obiecujemy , przecież na 99 % jedziemy dziś dalej. Po kilkuset metrach kolejna panorama .

Ludziska włażą na skały i robią sobie zdjęcia , oczywiście z nad samej krawędzi . To idiotyzm , tyle ludzi już spadło . Nie pcham się na sam uskok ale parę fajnych fotek jest. Jeszcze kawałek i kolejne miejsce widokowe .  

SONY DSC 

Ależ miejsce super.  Widok na prawie wszystkie klasztory .

Meteor 

SONY DSC

Znoewu Rusanu ( Barbara ) . 

W zasadzie to klasztory widać z każdego miejsca .

SONY DSC

Kolejny punkt widokowy

SONY DSC

 Widoki na Kalambakę i równinę Tesalską nieprawdopodobne . 

SONY DSC

No i fajna jest ta maczuga.

SONY DSC

SONY DSC

 Droga pnie się coraz wyżej . Mijamy kolejne punkty widokowe , jeden tuż przy Trójcy ale … idę tylko kawałek po skałkach .

Panorama , widoczki w dół i wystarczy .

SONY DSC

SONY DSC 

Tym bardziej, że słonce niemal na wprost, tuż za nimi a w dole równina z dużą  rzeką, znaczy się z pustym korytem. Swoją drogą to też ciekawe, jedziesz tyle km, patrzysz na mapę, rzeka, myślisz zatrzymamy się, odpoczniemy,  ależ skąd, wszystkie wyschnięte, nawet te duże. To Pinios.

 SONY DSC   SONY DSC

Góry z tej strony wyglądają jeszcze bardziej imponująco. 

SONY DSC

SONY DSC

Niezły stąd widok na Stefana

SONY DSC

i na Warłamę z drugiej strony  

SONY DSC 

Spotykamy tu Polaków . Opowiadamy sobie na szybko , kto , gdzie , skąd i dokąd jedzie . Jakieś piec minut na rozprostowanie języka , czyli gadka po polsku w większym gronie , „żeby język giętki” … nie zapomniał  .

Patrząc w prawo dobry widok na Trójkę 🙂

SONY DSC

No wreszcie jakoś ją podszedłem. T bo to wcale nie jest łatwe , tak jest położona.

SONY DSC

Za to z lewej , zupełnie blisko kolejny klasztor i do niego jedziemy.

SONY DSC

SONY DSC

Po kilkuset metrach duży parking  , studnia i droga do klasztoru . Okazuje się , że do tego się nie wchodzi to klasztor sióstr ….. tzw.  Stefan do tego Święty. A może tylko dzisiaj bo z innych informacji wynika , że siostrzyczki handlują różnymi dewocjonaliami , wiec może jednak.

SONY DSC 

 Klasztor Świętego Stefana ( Pierwszego Męczennika ) 

Pod względem architektonicznym wydaje się niezbyt ciekawy ale rozpościera się z niego wspaniały widok na Równinę Tesalską , Pinios i miasteczko w dole.

   Klasztor św. Stefana  jest jednym z dwóch żeńskich klasztorów w Meteorach. Wybudowany został na skale oddzielonej od reszty gór głęboka przepaścią nad którą przerzucono stały most.

 SONY DSC

Dawniej był tutaj most zwodzony, dzięki czemu wejście do tego klasztoru było znacznie łatwiejsze niż do innych klasztorów.

Pierwszy klasztor w tym miejscu założono prawdopodobnie w 1192.

 SONY DSC

W 1333 klasztor gościł cesarza bizantyjskiego Andronika Paleologa , który będąc pod wielkim jego wrażeniem hojnie go obdarował .

 Innym darczyńcą był władca Wołoszczyzny Jan Vladislavos, który zapisał klasztorowi grunty w swoim kraju oraz cenne relikwie Jana Chrzciciela i Krzyża Świętego.

 Obecny klasztor powstał dzięki synowi władcy serbskiego i bizantyjskiej i księżniczki – św. Antoniemu na początku 15 wieku .

 Nieco ponad sto lat później w 1545 roku św. Filoteusz rozbudował starą świątynię i dobudował kilka budynków mieszkalnych i gospodarczych.

 Najstarszym budynkiem zespołu klasztornego jest oczywiście główna świątynia klasztoru . Wnętrze zdobią freski z początku 16  wieku, przedstawiające sceny z życia Chrystusa, Bogurodzicy i wizerunki licznych świętych.

 SONY DSC

W 1798 wzniesiono nowy dużo większy , trzykopułowy katolikon ( główną świątynię ) św. Charalambosa . Wzorowano się tradycyjnie na świątyniach ze Świętej Góry Athos .

W  1814 roku świątynia wzbogaciła się o nowy ,  bogato rzeźbiony ,  uważany za cudowny , drewniany  ikonostas . Najcenniejszy zabytek w klasztorze , zaliczany do najpiękniejszych w Grecji . Ozdabia go kunsztowna plątanina motywów roślinnych i zwierzęcych. Jest też święty stół mszalny . Tu też spoczywa pod bogato rzeźbionym baldachimem najcenniejsza relikwia monastyru – czaszka św. Charalambosa.

 Pierwsza połowa XX w. to dla monastyru czas całkowitego upadku .

Dzieło zniszczenia dokonało się podczas II Wojny Światowej gdy klasztor został zbombardowany przez hitlerowców. Pod bombami legła całkowicie główna świątynia , odbudowano ją dopiero w 1972 roku . Podczas wojny ucierpiały też freski w świątyni Św. Stefana . Nieznani wandale zniszczyli twarze przedstawionych na nich postaci  a szczególnie oczy. Dziś są po renowacji .

 Podczas czasie wojny domowej zajmowali go komuniści . Dopiero w 1961 przejęły go siostry zakonne, które zadbały o ocalałe dziedzictwo . Obecnie jest ich 28 , zajmują zajęły się m.in. rejestracją i konserwacją zdeponowanych starych ksiąg z kilku klasztorów oraz prowadzą sklepik z pamiątkami i dewocjonaliami.

 W starym refektarzu urządzono muzeum . Ekspozycja prezentuje cenne manuskrypty-kodeksy, późnobizantyjskie ikony, wyszywane złotem szaty liturgiczne, rzeźby, wyroby ze srebra oraz bogato zdobione meble kościelne z hebanu i kości słoniowej.

 Na końcu skała drewniana altana ale pod słońce słabo widoczna

SONY DSC 

Z kolejnej platformy widokowej przy klasztorze rozciąga się widok na równinę tesalską i góry Pindos.

 Wracamy tą sama drogą  , Przede mną Trójca  

SONY DSC

chwilę później Rusanu od tyłu

SONY DSC  

i warłama z innego ujęcia

SONY DSC

SONY DSC

 i znowu Rusanu  

SONY DSC 

SONY DSC

i Nicolas . 

SONY DSC

Nie wygłupiam się i nie ściemniam , droga tak kręci 🙂 

Jeszcze parę zakrętów i znowu ta kapliczka w skale ( cmentarzyk ? ) 

SONY DSC SONY DSC 

Jeszcze raz Warłama tym razem od od strony wioski.

SONY DSC

Dalej przez znane nam już śmieszne góry

SONY DSC
SONY DSC

Powoli między tymi „kartonami” wjeżdżamy do Kastriaki.

SONY DSC

 Uff ! Dosyć !

Jest tu jeszcze kilka innych monastyrów ale najważniejsza jest ta szóstka .

SONY DSC

W  Kastriaki , chwila przerwy.

SONY DSC
SONY DSC

Wjeżdżamy do Kalampaki . Stąd też niezły widok . Szczególnie fajnie wygląda dzielnica domków położonych pod samą wielką górą. 

 SONY DSC

Św. Stefan widoczny z miasta ( oczywiście po zbliżeniu obiektywem )

SONY DSC   

Oj tam od razu miasto , małe miasteczko , niska zabudowa . Lidl , Stacja Benzynowa i po wszystkim. Można powiedzieć , że strategiczne miejsce . Tuż przed przeskokiem na drugą stronę Pindos . Nie zapominajmy , że to główna i w zasadzie jedyna droga łącząca  …  Epir z Tesalią !

Kalampaka 1

Wizyta w Lidlu . Tak na wszelki wypadek , może jest coś lokalnego , niedrogiego . I jest 🙂

A jakże . Okazyjnie kupujemy wielki słój oliwek, prawdziwą grecka fetę  i trochę greckich smakołyków. Jakoś mieści się to jeszcze w samochodzie. 

Pora zabierać się do domu . Teraz mamy nowy cel – Budapeszt. Przynajmniej dwa dni z noclegiem , obowiązkowo , zresztą jak zawsze. Lubimy tam jeździć.

Ale na razie jeszcze kawał Grecji, Macedonia, Serbia i dopiero.

Zatrzymujemy się jeszcze , żeby ostatni raz klepnąć zdjęcie Meteorów i drogą na Gravennę ruszamy do domu. Czas nagli.

SONY DSC

SONY DSC 

Nie wiem skąd się to tu wzięło ale już kilka kilometrów dalej te okrągłe skały są zwykłym wspomnieniem.

Jeszcze tylko taka mała ciekawostka . Monastyry zimą

Metheor zima

Jedziemy dalej, kierunek Saloniki, Skopie .

Droga co prawda górzysta , jak to w całej Grecji ale cały czas po pagórkach wśród traw i drobnych kolczastych krzewów.

SONY DSC

Zaraz za Agofillo wjeżdżam na most , pode mną szeroka rzeka , przynajmniej powinna być . Obok nowego mostu po którym jedziemy widoczne kamienne filary starego mostu . Brakuje tylko przęseł i przede wszystkim wody. Ta niby rzeka doddziela Tesalie od Epiru. musi być duża co wynika z ilości pilarów. Sprawdzam na mapie . Teoretycznie zaczyna się niedaleko stąd w górach ( ba nawet na jednej z nich ) a kończy też zupełnie niedaleko gdzieś na wschód od tego miejsca . Pewnie wysycha bo płynie donikąd. 

most 

I tak hulałem sobie po górkach aż zaczął kończyć się dzień . Do Gravenny jeszcze ze 30 km . Słoneczko powoli zbliża się do horyzontu , będzie ładny zachód słońca. Widoczki wspaniałe , te trawy , góry i zachód słońca . Ładnie tu  , folklor , są owieczki , kozy

SONY DSC

SONY DSC

 . Robimy krótki postój przy sympatycznych stworzeniach.  Gośc pilnujący stadka szczerze się uśmiecha pokazując cały garnitur zdrowych , białych zębów . Cukierka to on na oczy nie widział.

SONY DSC 

SONY DSC

Co kawałek mijamy przydrożne kapliczki

SONY DSC

Jedziemy kilka kilometrów a organizm stanowczo upomina się o pozbycie zbędnych płynów. Na tyle stanowczo , że zatrzymuję się i pakuję w busz. Po prawej i lewej niezbyt gęste krzaczory wielkości człowieka . 

Ulga , aparat , pstrykam kilka ładnych zdjęć . Ruszamy a po kilkudziesięciu metrach dalej przy tym samym buszu  znak , że trzeba uważać na dzikie zwierzęta .  Sarny , jelenie  , norma. Martwi nieco tabliczka pod spodem  . Wiadomo , że nigdy nie wiadomo co wylezie z nieznanych krzaków ale bardziej obawiałem się skorpiona lub węża a miałem już przyjemność je spotkać . Liczyłem na greckiego żółwia ale nie niedźwiedzia. No tego się nie spodziewałem , Dajcie żyć. 

SONY DSC

Kawałek dalej kolejna niespodzianka , łańcuchy. Teraz w środku lata wydaje się niedorzeczny wręcz absurdalny. Co prawda Grecja ogromnej wiekswzości kojarzy sie z błekitem morza , plazami i latem . jednak to jeden z najbardziej górzystych krajów Europy a szczyty w Epirze to chyba ??jakis trzeci pod wzgledem wysokości.

SONY DSC

 

Po prawej zostawiamy wielki kompleks leśny , droga omijając go dojeżdża do małego miasteczka , można powiedzieć dużej wioski Eleftherochori .

Teraz droga serpentynka w dół . Widać jakby obniżenie terenu za miasteczkiem , taka nieckę , wąwóz , jedna zawrotką, druga  trzecia , jesteśmy coraz niżej jeszcze jedna jesteśmy w wąwozie .

SONY DSC

W dole rzeczka ale jeszcze nie wiemy co to. Jest mostek .

SONY DSC

Zwalniam , rzut oka w lewo , ładnie w prawo jeszcze ładniej . Tuż za mostkiem stajemy i piechotką na most.  Widać z niego całkiem spory kanion .

SONY DSC

 Skały okrągłe takie wypłukane, mocno pokręcone . Między nimi zielona , bardzo zielona rzeka .

 SONY DSC

SONY DSC  

Kolor jakiś nienaturalny ale wygląda świetnie .

SONY DSC 

SONY DSC

To Venetikos River

SONY DSC

Ciekawe miejsce . Gravenna Park ( rezerwat przyrody )

Gdyby było rano to jak nic zatrzymalibyśmy się tu na dłużej. W ogóle świetne miejsce na piesze wędrówki . 

Okolice Grevenny nazywane są kraina grzybów . Podobno właśnie w sierpniu na tą rzeka ( Veneticos ) urządzany jest festiwal miłośników grzybów , czy greckie święto grzyba w każdym bądź razie , coś w tym rodzaju . Według tutejszego opisu występuje w okolicy około 1300 gatunków grzybów. Wierzyć mi się nie chce . No chyba , że z wszelkimi pleśniakami i penicyliną . No bo niby skąd tyle ? może jeszcze wszystkie mają kolorowe kapelusze ?

Czas się zbierać . Ujeżdżamy kilka kilometrów i po obydwu stronach jakieś uprawy . Nad horyzontem zachodzące Słońce. 

Widoczek był niezły ale druty w Grecji są wszędzie , koszmar jakiś . Na tym zdjęciu nie widać dokładnie ale tych słupów była cała okolica po prostu dziesiątki.

SONY DSC

Zostawiamy Venidicos River , mimo ostrzeżeń o miśkach zatrzymuję się po kilku kilometrach w szczerym polu popatrzeć na zachód słońca. Chęć zrobienia fajnej fotki jednak przeważyła. Słonko  cudownie zachodziło za wzgórza , wspaniale oświetlając wysokie trawy .

SONY DSC

SONY DSC

Tak się zaczęło 

SONY DSC

SONY DSC

====

SONY DSC

Powoli , powoli i tak się się skończyło . 

SONY DSC

SONY DSC

 

Po kilkunastu minutach , przed samym zmrokiem ale jeszcze za widoku wjeżdżamy do Grevenny. Bez problemu dojeżdżamy do centrum . Z początku mijamy małe podniszczone domki ale im bliżej centrum tym domy wyższe przechodzące ostatecznie w duże białe kamienice. Jedziemy główną ulica pełna sklepów w oddali chyba jakiś plac.

Niestety musimy wjechać w jakieś mniejsze boczne uliczki ale ostatecznie i tak lądujemy na tym placu. To centrum miasta , jest tu deptak pełen ludzi , masa fajnych kamieniczek . Kościół i zaraz obok fajna wieża zegarowa. Już się prawie ściemniło , wkoło wszystko ładnie oświetlone . Szczególne wrażenie robi jednak wspomniana wieża.

SONY DSC

Na placu sporo młodzieży.

 

Niestety nie zatrzymujemy się na zwiedzanie , to jak grzech ale trzeba jechać . Przecież do domu jeszcze jakieś 2 tysiące kilometrów w tym Budapeszt i Szentendre , a została tylko sobota i niedziela. Nawet te 1300 gatunków grzybów mnie nie przekonuje , tym bardziej Iwonkę , która jada wyłącznie pieczarki. Miasto podobno jest rajem dla grzybowych smakoszy . W tutejszych restauracjach  podawane są najbardziej wymyślne grzybowe dania: wszelkiego rodzaju zupki , placki , grzybki gotowane , sproszkowane , suszone,  marynowane. Ciekawe czy są w cukrze i alkoholu ?

 

Po „japońsku” oglądamy okolicę szukając sklepu . Miejsc do parkowania zero . Co ciekawe , wszyscy parkują obok już wcześniej zaparkowanych samochodów . Niepowtarzalny styl. Przy wieży robię to co inni. Parkuję ale zostawiam na wszelki wypadek Iwonkę w samochodzie. Sam posuwam do sklepu po drugiej stronie ulicy. Nie lubie tego odkładania na ostatni sklep . No. Udało się . Mam wreszcie kilka butelek zielonej , prawdziwej oliwy i jakieś bułki na drogę . Wychodzę , samochód stoi , wszystko gra . Za nim wieża zegarowa. Wygląda wspaniale.

Gładko poszło , oby jeszcze udało się znaleźć gaz. Przejeżdżamy jeszcze wzdłuż deptaku nad miejscowa rzeką , ludzi kupa . No cóż piątek wieczór, ciepło , Grecja , krew nie woda. Miasto żyje widać to tu i na placu.

 

Miasteczko wygląda ładnie , zupełnie nie widać , że to rejon bardzo aktywny sejsmicznie i że w ostatnich 16 latach miasteczko i okolicę nawiedziły trzy całkiem silne trzęsienia ziemi 1995 , 2005 , 2007 na szczęście zniszczeniu uległy tylko stare budynki w północnych rejonach gminy.

 

Wyjeżdżamy z miasteczka , zostawiamy na inny raz jakiś ważny młyn , wioskę  Milia gdzie jest muzeum skamieniałości a w nim największe na świecie kły Mastodonta , odhaczone nawet w księdze Guinessa i coś czego szukałem wcześniej , znając miejsce z pocztówek mianowicie czegos co nazywa się Mastorchoria i jest kompleksem 25 kamiennych wiosek położonych wśród gęstego dębowego lasu.

 

 

Gazu nie ma. Trzeba jechać na tym co jest a do Salonik jeszcze ze 160 km . Autostradą to moment ale gaz znika jakby się ulatniał . Po drodze Kozani ale się nie zatrzymuje , następny zjazd z autostrady –  Veria. Tu zjeżdżamy , najwyższa pora bo już jedziemy na benzynce. Podjeżdzam na pierwsza stacje . Goście bez problemu wskazują mi drogę i mówia jak dojechać do stacji z gazem. W sumie proste , prosto przez miasteczko , później w prawo na Makrochori i już . Dzięki .

 

Nie przewidzieliśmy tylko tego , że będziemy musieli przejechać na druga stronę na szczęście niedużego miasta i jeszcze kilka kilometrów w bok do jakiejś małej mieścinki na uboczu  by tam po paru poszukiwaniach i pertrubacjach z obsługą w sprawie kasy wreszcie zatankować . Ale koniec końców udało się . Wróciłem na Autostradę . Zrobiliśmy 20 km. Bajka. Do granicy ze 120 km ale nie ryzykuję nie skręcam w Chalastra na Macedonię tylko jadę do Salonik .

Na szczęście bez żadnego problemu udaje mi sie znaleźć tę sama stację na której tankowaliśmy jadąc pod Olimp. Zresztą jak sie okaże później to jedyna stacja z gazem w Salonikach. Dokładam 40 km. Ale prawie całą Macedonię przelecę na gazie i o to mi chodzi. 

Dopiero teraz dostaję od gościa mapkę wszystkich stacji z gazem jakie są w Grecji . Szkoda , że przed kilka godzin przed jej opuszczeniem. Wszystko się zgadza . Stacje sa tylko w wiekszych miastach i to po jednej , do tego najczęściej gdzieś na zabitych dechami przedmieściach. Ruszyłem w stronę granicy.

Dojedziemy do Macedonii ?  Mruknąłem śpij. 

Bez zatrzymywania się dojeżdżam do granicy , ruch spory , znowu brama do Unii . Mam pewne obawy o zawartość naszego bagażnika i zielicho. Podobno Macedończycy i Serbowie trzepią wszystkich na granicy jak za komuny. Zielsko przykryte niechlujnie po wierzchu, okienka z tyłu uchylone tak, żeby wszystko było widać ale żeby nie było zbędnego grzebania. Lata praktyki , zawodowstwo .

  Podjeżdżamy . Grek nic , idzie Macedończyk . Okazało się , że owszem trzepią   …..  ale nie nas tylko Osmanów.  Luzik . Nie było problemu, cigarety – no , alkohol – no ,  otwieram bagażnik i tyle.  Uff !

 Przez Macedonię śmigam chyba w niecałe dwie godziny mimo informacji o szalonych fotoradarach i drakońskich karach , no i o ograniczeniu do 80 km / h .

 Teraz granica Macedonii i Serbii.  Trzepią , trudno, zobaczymy. Patrzę co robi celnik . Co prawda trzepie głównie swoich i tych wszystkich niemieckich i austriackich mudżahedinów z całymi rodzinami w wypchanych po brzegi różnymi szmatami busach ale przypękałem nieco bo kontrabandy aż nadto . Wina do oporu , zielicho zabronione. Nichtoluludo na boku przykryte niechlujnie jakimś ręcznikiem. Pół tony ceglanych garów. Szkoda gadać . Ale nie takie i nie w takich czasach przejścia się przekraczało , że o innym towarze nie wspomnę. Profilaktycznie uchylam przyciemnione tylne okna ale tylko na tyle , żeby można było spokojnie zajrzeć czy kogoś nie ma i zobaczyć co w środku ale żeby już łap nie pakować do środka.

 Podjeżdżam. Tradycyjnie sam atakuję gościa , sam otwieram wszystko, mówię do gościa, że od wczoraj non-stop jadę, tak też zresztą wyglądam , żona śpi. Lecę otwierać bagażnik . Gość pyta czy Polska, czy mam  Brandy ?

Odpowiadam że mam jedną , swoja napoczętą , uśmiecha się , rzuca okiem na graty z tyłu. Pyta czy mam fajki , odpowiadam , że nie palę  , uśmiecha się … . Niechlujnie od niechcenia zasalutował i już byliśmy w  Serbii.

 No. Gładko poszło . Ale o co chodzi , te moje kilkanaście butelek wina i kilka Ouzo to pryszczyk przy tym czego tu szukają . Polaków mają w nosie, wiedzą , że jeździmy tędy z Grecji praktycznie się u nich nie zatrzymując.

 W zasadzie bez bólu , no może biorąc pod uwagę godzinny korek przy końcu autostrady na bramkach w Belgradzie przez Novi Sad dojeżdżamy do Suboticy . Jeszcze kilkanaście kilometrów i będziemy w Segedzie. Budzi się żona. Cholera korek do granicy na 2 km , jak zwykle. Nie ma odwrotu.

Żadnej możliwości zawrotki . Po prawej i lewej świeżo ułożony asfalt , jeszcze nie obrobiony , bez krawężnika . Uskok 30-40 cm . Nie ma mowy , zawisnę. Nie ma odwrotu . Kawałek dalej jakieś małe cygańskie gnojki podkładają pod te uskoki takie skośne plastykowe podjazdy i za parę  € proponują przejazd na drugą stronę . Cwaniaczki ale sprytnie się tu urządzili. Nie ryzykowałem , po drugiej stronie jeździł od czasu do czasu radiowóz i tylko czekał na takich śmiałków.

 Po godzince powolnego posuwania się wreszcie udaje mi się zjechać z drogi , zawrócić . Tak naprawdę skręciłem w ostatniej chwili bo do granicy jeszcze 900 metrów a już ułożone betonowe bariery Pojechaliśmy przez Suboticę na stare, mało uczęszczane przejście Tompa.

 Owszem było tam kilkanaście może ze 25 samochodów ale generalnie luz. Można powiedzieć , że pusto .  Patrzę jak kontrola bo to początek Unii , cholera ostro trzepią . Celnik wszystkim nakazuje otwierać maskę, bagażnik i zagląda głęboko. No to leżymy.

 Wychodzę ochoczo . Maseczka do góry  ? Proszę . Skąd jedziecie ? Grecja . Koniak masz ? Kiedy wyjechaliście  ? Wczoraj wieczorem . Niezły czas , do Polski jeszcze daleko. Ano.

 Odpowiadam znów to samo , że mam jedną , swoją napoczętą , uśmiecha się ale każe jeszcze otworzyć bagażnik , rzuca okiem . Pyta czy mam fajki , odpowiadam , że nie palę  , uśmiecha się … i  .. i  już  Węgry  🙂

 Byliśmy już bardzo zmęczeni . Dzień w Meteorach . Cała noc jazdy 1100 km  . Wystarczy . Jadę bez pospiechu do Kiskunhalas jakieś 30 km. Tam wyczailiśmy jakieś jeziorka w oddalonym z 1,5 km od głównej drogi parku. Trzeba było się gdzieś umyć , odpocząć , odświeżyć , zjeść śniadanie ale przede wszystkim ratować roślinki. Ładny duży park , jakieś dacze , tuż za nim całkiem spore , mocno zrośnięte , płytkie jeziorka.

Wysiadłem z wozu , zrobiłem kilka kroków w stronę wody a tu jak nie chlupnie. Jeden wielki plusk , jak by ktoś kłodę wrzucił do wody. W jednym momencie , całkiem jednocześnie skoczyło do wody ja wiem 100-200 dużych żab . Aż się przestraszyłem. Plaga jakaś ? Podszedłem do brzegu , tam płasko , piasczyście i trochę zielicha . Takie tam rogatki i moczarki . Pod nimi aż gęsto. Rozebrałem się i do wody , nie właziłem daleko tak tylko żeby się ogarnąć. Żaby w wodzie , woda w kolorze Coca –Coli ale czysta . W tych warunkach jeśli chodzi o żonę o kąpieli nie mogło być żadnej mowy 🙂 Wcale jej się nie dziwię . Sam czułem się jak Indiana Jones między wężami. Posadziłem dupsko w wodzie , posiedziałem trochę ,  patrząc jak pojawiają sie pomału na powierzchni setki par oczu. Ochlapałem się trochę , mycie z grubsza i po balu.

Roślinki w całkiem niezłym stanie ale mimo wszystko wszystkie na jakiś czas do wody. Żaby dalej skaczą jak głupie.

 Iwonka rozstawiła bufecik i zrobiła pyszne śniadanko z gorąca herbatką . Mieliśmy mały piknik nad jeziorkiem , zjedliśmy , poleżałem z pół godziny i w drogę . Nie pchaliśmy się już na autostradę tylko daliśmy nad Dunaj ( Dunaujvarosz), tam go przeskoczyliśmy i oglądając z samochodu miasto ruszyliśmy na północ . Po godzince bez pośpiechu od zachodu wjechaliśmy do Budapesztu.

Cd .  Część 16

Budapeszt 

 

 

 

 

BUDAPESZT

jade

wulkanizator

negocjacje

zrozumielismy sie

jola pomogła

opona mniejsza ale mówi ze bedzie git daje 12 € i wracam .

skrzyżowania  40/h  policja , alkomat , mina jego , baran , pogłupieli ale puścili

Jola że od stycznia  0.0% co było robić , nocka w aucie , troche z Jola . Rano MC Donalds i jazda do Shentendre

Langosze , langosz , bajka

Małe uliczki itd

muzeum marcepana , nocniki nie pamietam czy teraz czy kolejna razą jak mawiał niejaki NUTA

 

Prom

VAC po drugiej stronie

kursik z ciekawości i znowu prom

nie rozumiem do tej pory dlaczego nie przepłynęliśmy

objeżdżałem przez Budapesz . teraz  Shahy , Zvolen , Banska bystrzyca , W górze Hermanecka . Sklep jak zwykle KEFIR , Paluch te słowackie z solą i papryka . Jeszcze chwila POLSKA jeszcze chwila i jesteśmy pod brama gzie czekała już nanas nasza kochana malutka córeczka.

Wyszedłem na taras , patrzę a ty już jesień na naszym trawniku. Piekne.l

 

Cd. część 17

Budapeszt , Szentendre

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 To jednak w 2013

Wyjeżdżam ze stacji i jadę jedyna drogą , bocną wzdłuż autostradu. MOże gdzieś sie do niej podłaczę . Ale gdzie tam po kilku kilometrach arterie się rozjeżdżaja . Laduję przy mojej drodz ale jest bariera . Z drugiej jakieś bagna. Kombinuje i pokrótkjich poszukiwaniach próbuje wjeczhać na aytostradę przez jakiś wysoki krwężnik . WReszcie pokonuję sposobem przeszkodę . Maździa to fajna fura dała radę tam gdzie nie jeden większy by się poddał. Ruszamy w stronę granicu z Macedonią . KIlka kilometrów przd nią robimy w jakiś dyskoncie ostatnie zakupy

Comments are closed.